Drogowcy kradli autostradę

Drogowcy kradli autostradę

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Na śląski odcinek autostrady A1 w Bytomiu wkroczyli oficerowie Centralnego Biura Śledczego. Zatrzymali drogowców, którzy w dzień budowali drogę, a w nocy rozkopywali gotową autostradę, kradli kruszywo i zastępowali je ziemią. - Zyski złodziei szły w miliony - szacuje policja. Wiceprezes sądu rejonowego w Bytomiu sędzia Krzysztof Dworak poinformował, że tamtejszy sąd zdecydował się przychylić do wniosku prokuratury o aresztowanie na trzy miesiące czterech spośród ośmiu zatrzymanych w tej sprawie osób. Usłyszeli oni zarzuty kradzieży mienia znacznej wartości, za co może grozić do 10 lat więzienia.
- Takiej sprawy w historii polskich organów ścigania jeszcze nie było - mówi Artur Ott, szef Prokuratury Rejonowej w Bytomiu. Drogowcy budujący odcinek autostrady A1 kradli materiały budowlane. Schemat był prosty. W dzień robotnicy budowali drogę. W nocy z gotowych odcinków autostrady drogowcy wykopywali dolomit - drogie kruszywo, używane do utwardzania podłoża. Na miejsce skradzionego dolomitu budowniczowie kładli ziemię z pokopalnianych hałd. "Odzyskany" dolomit za kilka dni znów trafiał na budowę, po czym był ponownie wykopywany. Za każdym razem odpowiedzialna za budowę firma przedstawiała dokumenty zakupu nowej porcji kruszywa.

Ukradli miliony, budowa stoi

Ile złodzieje zarobili na oszustwie? Policja szacuje, że miliony złotych, ponieważ proceder trwał kilka miesięcy. - W ciągu jednej nocy z budowy wyjeżdżało kilkadziesiąt ciężarówek z dolomitem - uważa prokuratura. Jedna ciężarówka wywoziła materiał wart ok. 6-9 tys. zł. Jeśli w ciągu nocy towar załadowano na 30 wywrotek, to kradziony w tym czasie dolomit był wart ok. 225 tys. zł. - Mamy dowody, że drogowcy ukradli kruszywo warte co najmniej pół miliona złotych, ale wszystko wskazuje na to, że to tylko wierzchołek góry lodowej - mówi prokurator Ott.

Zatrzymano osoby odpowiedzialne za kradzież - właściciela firmy przeprowadzającej pracę oraz siedmiu robotników. Wszyscy usłyszeli zarzuty kradzieży mienia znacznej wartości. Grozi im do 10 lat więzienia. Prokuratura chce też dołożyć drogowcom zarzuty o spowodowanie zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym.

Budowa bytomskiego odcinka A1 została w czwartek wstrzymana. Nie wiadomo, kiedy prace będą mogły być kontynuowane. Autostrada A1 ma połączyć Gdańsk z Gorzyczkami na południu kraju. Według planów, większość odcinków miała być gotowa przed Euro2012. Prawdopodobnie termin nie zostanie dotrzymany.

GDDKiA: spokojnie, sprawdzamy

Jak poinformował w specjalnym oświadczeniu rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Marcin Hadaj, prace na budowie A1 nie zostały wstrzymane. Poinformował także, iż według wstępnych informacji z oddziału w Katowicach i nadzoru budowlanego, autostrada A1 na odcinku Piekary Śląskie - Maciejów jest budowana zgodnie z zapisami projektu. "GDDKiA sprawdza w trybie pilnym czy nie doszło do kradzieży materiałów użytych do budowy poszczególnych warstw drogi. Wstępne informacje nie wskazują na to. Kradzione były kruszywa z okolic jezdni autostrady i leżącej niedaleko hałdy, a nie z samej drogi" - napisał w oświadczeniu.

"Jeszcze dzisiaj rozpoczną się specjalistyczne badania techniczne podbudowy autostrady A1 realizowane przez Laboratorium Drogowe oddziału GDDKiA w Kielcach. Prace zostały zlecone temu oddziałowi także po to, by w sposób niezależny sprawdzić, czy oddział GDDKiA w Katowicach odpowiedzialny za realizacje tej inwestycji dopełnił wszystkich obowiązków związanych z nadzorem nad kontraktem" - poinformował rzecznik. Wyniki badań mają być znane w najbliższych dniach.

Dodał, że generalny dyrektor dróg krajowych i autostrad Lech Witecki powołał jednocześnie specjalną grupę kontrolną w centrali GDDKiA, której zadaniem będzie szczegółowe ustalenie czy wszelkie procedury, łącznie z działaniami inżyniera kontraktu - firmy Arcadis były rzetelne. "Jeżeli w wyniku prac specjalnej grupy kontrolnej wykazane zostaną błędy po stronie wykonawcy, nadzoru lub pracowników GDDKiA, w stosunku do wszystkich tych osób zostaną wyciągnięte najsurowsze konsekwencje" - poinformował rzecznik.

zew, "Gazeta Wyborcza"