Platforma Obywatelska podwyższa podatek Vat o jeden punkt procentowy, co spotyka się z solidarną krytyką ze strony opozycji. Opozycja, aby zachować pozory konstruktywności owej krytyki proponuje własny lek na uzdrowienie finansów publicznych: dodatkowych funduszy rząd powinien poszukać w bankach.
Posłowie PiS proponują wprowadzenie podatku bankowego, który zakłada, że do budżetu Państwa trafi 0,3 proc. sumy aktywów zgromadzonych przez banki. PiS ocenia, że można na tym zyskać nawet około 7 mld zł. Na poparcie swojego pomysłu Prawo i Sprawiedliwość przytacza przykłady Węgier i Wielkiej Brytanii, które wprowadzają podatek bankowy oraz Niemiec i Francji, które pozytywnie zaopiniowały pomysł takiej daniny.
Podatek bankowy jest dla polityków bardzo wygodnym pomysłem. Opinia publiczna nie będzie się sprzeciwiać, bo przecież rząd zabiera pieniądze bogatym bankierom, a nie Kowalskiemu. Protesty sektora bankowego można jakoś znieść - w końcu nie od dzisiaj wiadomo, że bankierzy to krezusi, którzy nic nie robią, a zarabiają olbrzymie kwoty na obrocie naszymi pieniędzmi. Politycy wprowadzający podatek bankowy w oczach społeczeństwa jawią się niczym współcześni złodzieje z Sherwood, którzy zabierają bogatym i chociaż nie rozdają zabranych pieniędzy biednym, to przynajmniej nie sięgają do ich portfeli.
Niestety w rzeczywistości bankierzy nie mają nic wspólnego z szeryfem z Nottingham, a kondycja sektora bankowego wpływa na całą krajową gospodarkę. Wprowadzenie podatku bankowego skończyłoby się więc dokładnie tak samo, jak podwyższenie podatku Vat - koszty nowej daniny obciążą konsumenta. Trudno sobie wyobrazić, aby sektor bankowy po opodatkowaniu nie szukał dodatkowych przychodów w portfelach swoich klientów. A te najłatwiej znaleźć w sektorze kredytów. Możliwości jest wiele: zwiększone oprocentowanie, wyższe prowizje, obowiązkowe ubezpieczenia, wyższe wymagania wobec kredytobiorców. Ostatecznie doprowadzi to do tego, że małe i średnie przedsiębiorstwa będą dostawały kredyty na gorszych warunkach niż do tej pory, zaczną się wolniej rozwijać i płacić mniejsze podatki. Zwykłemu Polakowi też będzie trudniej o kredyt, więc rząd będzie musiał wpompowywać ogromne pieniądze w kolejny program pokroju „Rodzina na swoim".
Koszty podatku bankowego mogą być znacznie wyższe niż spodziewane zyski z takiej daniny. A mając w pamięci światowy kryzys ekonomiczny, który omal nie doprowadził do wywrócenia całego systemu bankowego, spróbujmy spojrzeć na banki łaskawszym okiem. Zwłaszcza, że większość z nas nie trzyma swoich oszczędności w skarpecie, ani pod materacem.
Podatek bankowy jest dla polityków bardzo wygodnym pomysłem. Opinia publiczna nie będzie się sprzeciwiać, bo przecież rząd zabiera pieniądze bogatym bankierom, a nie Kowalskiemu. Protesty sektora bankowego można jakoś znieść - w końcu nie od dzisiaj wiadomo, że bankierzy to krezusi, którzy nic nie robią, a zarabiają olbrzymie kwoty na obrocie naszymi pieniędzmi. Politycy wprowadzający podatek bankowy w oczach społeczeństwa jawią się niczym współcześni złodzieje z Sherwood, którzy zabierają bogatym i chociaż nie rozdają zabranych pieniędzy biednym, to przynajmniej nie sięgają do ich portfeli.
Niestety w rzeczywistości bankierzy nie mają nic wspólnego z szeryfem z Nottingham, a kondycja sektora bankowego wpływa na całą krajową gospodarkę. Wprowadzenie podatku bankowego skończyłoby się więc dokładnie tak samo, jak podwyższenie podatku Vat - koszty nowej daniny obciążą konsumenta. Trudno sobie wyobrazić, aby sektor bankowy po opodatkowaniu nie szukał dodatkowych przychodów w portfelach swoich klientów. A te najłatwiej znaleźć w sektorze kredytów. Możliwości jest wiele: zwiększone oprocentowanie, wyższe prowizje, obowiązkowe ubezpieczenia, wyższe wymagania wobec kredytobiorców. Ostatecznie doprowadzi to do tego, że małe i średnie przedsiębiorstwa będą dostawały kredyty na gorszych warunkach niż do tej pory, zaczną się wolniej rozwijać i płacić mniejsze podatki. Zwykłemu Polakowi też będzie trudniej o kredyt, więc rząd będzie musiał wpompowywać ogromne pieniądze w kolejny program pokroju „Rodzina na swoim".
Koszty podatku bankowego mogą być znacznie wyższe niż spodziewane zyski z takiej daniny. A mając w pamięci światowy kryzys ekonomiczny, który omal nie doprowadził do wywrócenia całego systemu bankowego, spróbujmy spojrzeć na banki łaskawszym okiem. Zwłaszcza, że większość z nas nie trzyma swoich oszczędności w skarpecie, ani pod materacem.