Irlandzki kryzys, wywołany sytuacją w sektorze bankowości, spowodował wzrost kosztów zaciągania kredytów nie tylko przez Irlandię, lecz także przez inne "słabe ogniwa w strefie euro", takie jak Hiszpania i Portugalia. Porozumienie w sprawie pomocy dla Irlandii zmniejsza nieco presję na Madryt i Lizbonę, choć wciąż jest możliwe, że w końcu i one będą potrzebowały ratunku.
Europejski Bank Centralny, który jako pierwszy uderzył na alarm, wskazując na kryzysową sytuację irlandzkich banków, wskazuje, że pomoc dla Irlandii "przyczyni się do zapewnienia stabilności irlandzkiego systemu bankowego". Szwecja i Wielka Brytania, które nie należą do strefy euro, zgłosiły gotowość przyznania Irlandii pożyczek dwustronnych.
Irlandia znalazła się na progu bankructwa za sprawą pamiętnej decyzji z września 2008 roku, kiedy rząd zagwarantował nie tylko wszystkie depozyty w irlandzkich bankach, lecz także emitowane przez te banki obligacje. Rachunek za to ubezpieczenie przekroczył już 50 miliardów euro, powodując wzrost irlandzkiego deficytu budżetowego do rekordowo wysokiego poziomu. Irlandia przez długi czas wzbraniała się przed przyjęciem pomocy, ale w końcu tamtejszy resort finansów przyznał, że stało się "boleśnie jasne", iż Dublin niezwłocznie potrzebuje "finansowej siły ognia", mającej wesprzeć jego plan oszczędnościowy.
4,5-milionową Irlandie czekają co najmniej cztery lata głębokich cięć budżetowych i podwyżek podatków. Ten program konsolidacji fiskalnej na sumę 15 miliardów euro ma umożliwić zredukowanie deficytu budżetowego, który w tym roku wzrósł do rekordowego w Europie poziomu 32 proc. PKB, do wymaganego przez strefę euro poziomu 3 proc. do 2014 roku.
PAP, arb