Balcerowicz: nie ruszajmy emerytur, naprawiajmy gospodarkę

Balcerowicz: nie ruszajmy emerytur, naprawiajmy gospodarkę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Leszek Balcerowicz (fot. WPROST)Źródło:Wprost
Zamieszanie w sprawie Irlandii, Portugalii, a także to, co zrobiono na Węgrzech, a mianowicie praktycznie zdemontowano drugi filar reformy emerytalnej - to wszystko sprawia, że inwestorzy boją się lokować kapitał również w Polsce - tłumaczy prof. Leszek Balcerowicz, były wicepremier i szef NBP. - Bardzo niemądre jest, żeby w Polsce w kręgach oficjalnych w takiej właśnie sytuacji rozpoczynać nową fazę dyskusji, co zrobić z drugim filarem reformy emerytalnej, który jest istotną częścią wielkiej reformy rozpoczętej w Polsce w 1999 roku - podkreśla Balcerowicz.
- Co sprawia, że rynki finansowe, które są zaniepokojone, nie Polską, jak powiedziałem, w tym momencie, tylko innymi krajami, się uspokajają? Wyraźne sygnały, że w Irlandii idzie ku dobremu czy Portugalia podejmuje właściwe kroki oraz to, co może zrobić dany kraj, w tym wypadku Polska – wyraźne sygnały, ale nie słowa, że przyspiesza uzdrawianie swoich finansów publicznych - wyjaśnia były szef NBP. Dodaje, że głównym problemem polskich finansów nie są wcale transfery części składek emerytalnych do OFE, mimo iż w ostatnim czasie to właśnie o reformie drugiego filara emerytalnego mówi się najwięcej. - Można zauważyć takie oto wypowiedzi, wedle których gdybyśmy nie mieli drugiego filaru, czyli tego kapitałowego, do którego się wpłaca prawdziwe składki, to w ogóle nie byłoby problemu finansów publicznych. To jest grube nieporozumienie i przeciwko temu należy się opowiadać, albowiem wszystkie wydatki w polskich finansach publicznych wynoszą 45 procent PKB, czyli bardzo dużo. W zeszłym roku te wpłat do OFE, które są inwestycją długoterminową, wynosiły 1,6 procent PKB, czyli zostaje 43,4. I tam trzeba szukać problemu - przekonuje ekonomista. - Są kraje, które przejściowo zawiesiły wpłaty do swoich OFE. To są kraje nadbałtyckie. Tylko, że tam gospodarka skurczyła się o 15 procent, a u nas w 2009 wzrosła o 1,7 procent, więc nie można przenosić tego, co zrobiono w stanie wyższej konieczności w krajach nadbałtyckich, do kraju, który nie ucierpiał w taki sposób - dodaje.

- Zawsze trzeba zabiegać o to, żeby nadmierne wydatki, które szkodzą rozwojowi gospodarki, ograniczać, szczególnie wtedy, kiedy na świecie jest niespokojnie, kiedy trzeba się odróżniać pozytywnie od innych, żeby nie było tak, że nagle złoty się gwałtownie osłabia. A więc im bardziej się odróżniamy pozytywnie przez kroki podejmowane na czas, przez reformy, tym lepiej dla nas - tłumaczy prof. Balcerowicz.

Polskie Radio, arb