Łukaszenka ocenił, że "nadszedł czas, by pracować nad realizacją potencjału współpracy z Unią Europejską". - Nasze kontakty na wysokim szczeblu z kierownictwem UE i krajami wchodzącymi w jej skład wskazują, że dialog - konstruktywny, oparty na zaufaniu, chociaż i niełatwy - powinien obalić stereotypy. Partnerstwo w pełnym wymiarze i na zasadach równości to projekt opłacalny dla obu stron - mówił. Zastrzegł przy tym, że Białoruś "nigdy nie będzie z nikim tak blisko współpracować, jak z Rosją". Wyjaśnił, że dla Mińska "najbardziej optymalna jest strategia równej bliskości ze Wschodem i z Zachodem".
Mówiąc o stosunkach z Rosją prezydent przyznał, że Białoruś została zmuszona do szukania gdzie indziej ropy naftowej i wypomniał jej, że zdecydowała się budować Gazociąg Północny. - Po co ten Nord Stream?" - pytał Łukaszenka, wskazując na możliwości gazociągu Jamał-Europa. - No, ale to prawo tych, którzy produkują ten gaz. I my też mamy prawo szukać alternatywy i znajdziemy ją. Znaleźliśmy dla ropy naftowej, znajdziemy i dla gazu - oznajmił. Łukaszenka odpierał zarzuty o nieopłacalność importowania ropy z Wenezueli zamiast z Rosji. - Czy myślicie, że wiózłbym tutaj ropę, gdyby było to nieopłacalne? - pytał.
Prezydent Białorusi przypomniał potencjalnym inwestorom, chętnym do udziału w prywatyzacji krajowych przedsiębiorstw, że do spełnienia jest 20 warunków. - Tam, gdzie inwestor obiecuje, że będzie bardziej efektywny od państwa, tam prywatyzacja jest wskazana, ale za pieniądze - i to za niemałe - mówił. Zwrócił się do potencjalnych inwestorów: "usiądźcie za stołem i będziemy na warunkach, które my określiliśmy, prowadzić rozmowy o prywatyzacji. Inaczej być nie może". Łukaszenka zapewnił, że na Białorusi nie będzie trudności gospodarczych. - Chcę z tej trybuny zapewnić wszystkich obywateli Białorusi: nie będzie kryzysów. Kryzys jest w głowach tych, kto świadomie destabilizuje sytuację i wymyśla różne straszaki - mówił.
pap, ps