Drewno kupione bezpośrednio w nadleśnictwach jest tańsze niż oferowane przez handlarzy, którzy przyjeżdżają na osiedla domów jednorodzinnych busami z kradzionym drewnem. Wymaga jednak więcej wysiłku ze strony kupujących - muszą złożyć zamówienie u leśniczego, ustalić termin wywozu, odebrać asygnaty i samodzielnie zabrać drewno z lasu.
Informacje, że kradzieże dotyczą przede wszystkim lasów na obrzeżach większych miast, potwierdza inspektor straży leśnej w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych Olsztynie, Adam Siemakowicz. - W mojej ocenie drewno na opał kradną głównie osoby, które byłoby stać na legalny zakup. Podjeżdżają samochodami do lasu i pakują drewno do bagażników lub na przyczepki - powiedział Siemakowicz.
Co roku na Warmii i Mazurach łupem złodziei pada ok. 900 metrów sześc. drewna, czyli w przybliżeniu 3,5 hektara lasów. Według straży leśnej, skala kradzieży byłaby znacznie większa gdyby nie nasilone działania prewencyjne i wspólne patrole z policją i strażą miejską.
zew, PAP