Opozycyjni laburzyści zarzucali Osborne'owi, że boksuje się z bankami w dziecięcych rękawiczkach. Ich rzecznik ds. finansów Ed Balls przekonywał, że decyzja jest "zasłoną dymną", która ma na celu odwrócenie uwagi opinii od stanu gospodarki i braku wymiernych efektów rozmów rządu z bankami. Związek zawodowy GMB nazwał zmianę "kosmetyką". Osborne zaprzeczył, by kierował się względami politycznymi: - Decyzja podyktowana jest interesem gospodarki. Banki muszą wnieść swój wkład w usunięcie deficytu budżetowego - zaznaczył.
Koalicja konserwatystów i liberałów negocjuje z bankami procedurę zmuszającą je do ujawniania najwyższych zarobków i premii pracowników niebędących członkami zarządów. Tematem rozmów są też kredyty dla ludności i drobnego biznesu, które rząd chciałby zwiększyć do 190 mld funtów rocznie. Władzom zależy, by banki wspierały jego inicjatywę "Wielkiego Społeczeństwa" przewidującą zaangażowanie lokalnych społeczności w inicjatywy gospodarcze na ich terenie. Poprzedni rząd laburzystowski w 2009 r. nałożył na banki jednorazowy 50 proc. podatek od premii bankowych powyżej 25 tys. funtów, dzięki czemu budżet wzbogacił się o 2,3 miliarda funtów.
PAP, arb