W liście do prezydenta RP Bronisława Komorowskiego z lipca 2010 r. Chowańczak przypomniał, że jego antenat został wywłaszczony z terenu na praskim brzegu Wisły na mocy tzw. dekretu Bieruta. Zaznaczył, że na mocy wyroków sądowych budowa Stadionu Narodowego jest niezgodna z prawem i "jest w istocie naruszeniem praw człowieka". Chowańczak przypomniał też zasługi członków swojej rodziny dla Warszawy, m.in. jego dziadka Jana Daniela Chowańczaka, który organizował obronę Warszawy u boku prezydenta miasta Stefana Starzyńskiego, a podczas okupacji organizował tajne komplety i ukrywał ludzi ściganych przez gestapo, m.in. rodziny żydowskiego pochodzenia. Przed Powstaniem Warszawskim skupował on dla AK broń od skorumpowanych żołnierzy niemieckich wracających z frontu wschodniego. Z kolei ojciec Andrzeja Chowańczaka Stanisław walczył w czasie Powstania Warszawskiego w Pułku Baszta. "W czasie mojego zeszłorocznego pobytu w Warszawie kilku polityków pytało mnie, dlaczego nie blokuję budowy stadionu. Chcieliby, bym w ten sposób wywołał międzynarodowy skandal. Odpowiadałem, że to nie byłoby godne pamięci moich przodków" - czytamy w dalszej części listu.
Pod koniec korespondencji Chowańczak napisał: "Rozumiem, że reprywatyzacja w dzisiejszych warunkach nie jest łatwa, ale nie mogę zrozumieć, dlaczego poprzedni rząd nie wykonał ani jednego gestu wobec naszej rodziny. Przykładem mogłoby być nazwanie ulicy imieniem Dziadka i zaproszenie nas na jej otwarcie". - Z tej treści trudno jest wysnuć podobne wnioski jak te, które ukazały się w prasie - zauważyła Modzelewska.
Jesienią 2010 r. Ministerstwo Infrastruktury poinformowało, że nie zaskarży wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który w sierpniu 2010 r. przyznał rację spadkobiercom. Dyrektor departamentu orzecznictwa resortu infrastruktury Szymon Jackowski poinformował wówczas, że minister ponownie rozpatrzy wniosek spadkobierców o stwierdzenie nieważności powojennej decyzji o odmowie przyznania dotychczasowym właścicielom czasowej własności ich terenu.
Spór toczy się o teren o powierzchni ok. 10 ha. Sprawa trwa od 2004 r. - wówczas w wydziale ds. dekretowych stołecznego ratusza zostało złożone ostrzeżenie, że do gruntu pod ówczesnym Stadionem X-lecia istnieją roszczenia.
PAP, arb