"Łatwiej powiedzieć, czego nie kupują"
Mieszkańcy białoruskiej stolicy "wykupują produkty, które można długo przechowywać" - donosi gazeta. W jednym ze sklepów sprzedawczyni spytana, co ludzie kupują, mówi: "Łatwiej powiedzieć, czego nie biorą. Rozchwytują mąkę, cukier, sól i ocet". W sklepie od rana sprzedano też prawie wszystkie paczki niedrogich makaronów - donosi "Komsomolskaja Prawda".
"Ceny w naszych sklepach są niewysokie"
Cytowani przez dziennik urzędnicy państwowi oceniają, że sytuacja nie jest niepokojąca. - Na rynku konsumenckim ogólnie sytuacja jest stabilna. Rząd kontroluje ją i podejmuje niezbędne kroki - mówi wicepremier Siarhiej Rumas. Minister rolnictwa Michaił Rusy na pytanie, czemu białoruskie pomidory są droższe niż hiszpańskie, odparł: "Jeśli hiszpański pomidor rośnie na słońcu, to będzie tańszy od wyhodowanego w szklarni". Wzrost ceny ziemniaków minister wyjaśnił tym, że taką cenę dyktuje rynek i choć ziemniaki są droższe niż były rok temu, to "jest jeszcze cena światowa". - Uważam, że w naszych sklepach ceny są niewysokie - mówi minister rolnictwa.
Ceny rosną
W ciągu czterech miesięcy obecnego roku ceny na Białorusi wzrosły o 10 procent, podczas gdy rząd zakładał, że w ciągu całego roku inflacja nie przekroczy 8 procent. Mocno podrożały produkty żywnościowe, zwłaszcza owoce i warzywa. Na przykład, według oficjalnych danych ceny ziemniaków wzrosły o 36 proc. w porównaniu ze styczniem.
zew, PAP