Wicepremier podkreślił, że inflacja na poziomie 3-4 proc. nie wpływa niekorzystnie na perspektywy rozwoju. - Gdyby to było wyraźnie powyżej 4 proc., wtedy jest ryzyko - zaznaczył. Według Pawlaka, trzeba brać pod uwagę wpływ zewnętrznych impulsów, takich jak ceny ropy, żywności wynikające z notowań na rynkach międzynarodowych, oraz czynników krajowych.
Wicepremier zaznaczył, że w czerwcu dynamika wzrostu płac była mniejsza niż wzrost inflacji, co oznacza, że nie ma krajowych impulsów, które by tę inflację zwiększały. - Dzisiaj na ceny energii nakładają się także kursy walut. Jeżeli drożeje dolar czy euro, a w tej chwili mamy z taką sytuacją do czynienia, to baryłka ropy w złotych jest coraz droższa. To też wywołuje wzrost cen. Nie ma w tej chwili takich impulsów krajowych, które zagrażałyby trwałym wzrostem inflacji. To są wymuszenia zewnętrzne - dodał szef resortu gospodarki.
pap, ps