Papierosy z przemytu docierają do nas głównie przez wschodnią granicę, z Ukrainy, Białorusi, Rosji, Mołdawii, a nawet z Chin. Przedstawiciele branży tytoniowej wskazują na dwie główne przyczyny dużej skali procederu. Pierwsza to ogromna rentowność przedsięwzięcia: różnica w cenie paczki papierosów między Ukrainą (ok. 1 euro) a Polską (2,60 euro) wynosi ok. 1,5 euro. Maksymalnie zapakowany TIR jest w stanie przewieźć 500 tys. paczek, co może dać 750 tys. euro zarobku. W opinii kpt. Straży Granicznej Arkadiusza Olejnika, Polska jest jednak tylko krajem tranzytowym. Większość przemycanych papierosów trafia do Niemiec czy Wielkiej Brytanii. Paczka papierosów kosztuje tam ok. 8 euro - co znacznie zwiększa opłacalność przemytu.
Drugą przyczyną, dla której handel papierosami z przemytu kwitnie, są stosunkowo niskie kary. Przestępcy z gangów papierosowych dostają wyroki od roku do kilku lat więzienia, a do tego kilkanaście tysięcy złotych grzywny, co przy ich zarobkach nie robi na żadnym z nich wrażenia - tłumaczą przedstawiciele branży tytoniowej odpowiedzialni za walkę z nielegalnymi papierosami. - Ryzyko biznesowe tej działalności jest niezwykle niskie, a opłacalność porównywalna do biznesu narkotykowego - dodają.
Są trzy rodzaje działalności przemytniczej. Pierwsza, indywidualna prowadzona jest na własny, niewielki, rachunek. W drugiej wykorzystuje się pracę "mrówek", osób trudniących się przenoszeniem lub przewożeniem papierosów przez granicę. - Często idą z Polski na Ukrainę obładowani np. w mięso, a wracają z papierosami. Tuż za granicą znajdują się tzw. punkty konsolidacyjne, zbierające towar do paru milionów sztuk, aby dalej go dystrybuować do Polski, Niemiec lub Wielkiej Brytanii - wyjaśnił pracownik jednej z firm tytoniowych. Trzeci rodzaj przemytu to przerzuty na dużą skalę tirami, autobusami i pociągami, organizowane przez międzynarodowe grupy przestępcze. Nielegalne papierosy celnicy i pogranicznicy odkrywają w różnych miejscach samochodów czy pociągów: podwójnych dachach, podłodze, w pociągowej toalecie - za lustrem lub przy spłuczce, w ramach okiennych. Papierosy znajdowano także w fabrycznie zapakowanych lodówkach, fabrycznie zamkniętych puszkach czy w mrożonym chlebie. Ostatnio odnotowano przypadek spławienia kontrabandy Bugiem w szczelnie ofoliowanych pakietach, które "przypadkowi" żeglarze wyłowili z wody na jacht.
Nielegalne fabryki podrabianych papierosów mają często ukryte wejścia lub działają "pod przykrywką" chłodni, stolarni czy chlewni. Od 2004 r. w Polsce ujawniono 21 takich wytwórni. Tym procederem zajmują się zorganizowane duże grupy przestępcze - używany sprzęt do produkcji i paczkowania kosztuje ok. 1,5 mln zł. Do tego konieczne jest wynajęcie hali o powierzchni ok. 1000 m kw., odpowiednie wyciszenie szumu maszyn, agregat prądu oraz ok. 10-20 ton krajanki (odpowiednio spreparowanego tytoniu). Działalność jest jednak niezwykle opłacalna - z profesjonalnej linii produkcyjnej może zejść miesięcznie do 60 mln sztuk papierosów, co powoduje, że już w ciągu miesiąca koszt inwestycji się zwraca. Pracownicy takich fabryk nie znają się z osobami zatrudnionymi przy transporcie, dystrybucji i sprzedaży. Mogą nawet dwa miesiące nie wychodzić na zewnątrz - w wytwórniach są bardzo dobre warunki logistyczne: łazienki, kuchnie, zapasy żywności. Do produkcji zatrudnia się wysoko wyspecjalizowanych operatorów maszyn. Są to głównie obywatele Polski, Bułgarii i Ukrainy, którzy pracowali kiedyś w legalnych fabrykach papierosów i potrafią stworzyć linię produkcyjną oraz odpowiednio ją konserwować. Ich zarobki wynoszą zwykle po kilka tysięcy złotych.
Szef Służby Celnej Jacek Kapica przyznał, że wzrost wartości sprzedaży nielegalnych papierosów w Polsce wynika ze wzrostu ich ceny na czarnym rynku. - Od kilku lat podejmujemy bardzo intensywne działania związane z ochroną granicy zewnętrznej, zwalczaniem przemytu i obrotu nielegalnymi wyrobami tytoniowymi, właśnie po to, aby ograniczać nielegalny rynek. Działania te pozostaną także naszym priorytetem na najbliższe lata - zapewnił.PAP, arb