Konserwatywny rząd Stephena Harpera od kilku lat planował stworzenie połączonego, federalnego nadzoru giełdowego. Obecne rozwiązanie, w którym wszystkie kanadyjskie prowincje i terytoria mają własne nadzory, jest ewenementem w krajach G20. Kanadyjskie nadzory współpracują ze sobą i dokumenty uznane przez nadzór w jednej prowincji są aprobowane również przez inne komisje.
Orzeczenie jest ważne także dla polskich inwestorów - KGHM Polska Miedź, który niedawno ogłosił swój plan przejęcia kanadyjskiej spółki surowcowej Quadra FNX, będzie musiał poddać się procedurom obowiązującym obecnie, a nie ewentualnym decyzjom jednolitego nadzoru giełdowego.
Sąd rozpatrując rządową propozycję zmian musiał sprawdzać prawo z połowy XIX wieku. Była to bowiem kwestia dotykająca fundamentów kanadyjskiego federalizmu i prawa tworzonego w istniejącym od 1867 roku państwie. Rząd federalny twierdził, że ma prawo regulować kwestię nadzoru giełdowego na podstawie swoich konstytucyjnych uprawnień dotyczących "wymiany i handlu". Niechętne rządowym planom prowincje powoływały się z kolei na swoje prawa wynikające z tej samej konstytucji, ale z uprawnień dotyczących "własności i praw obywatelskich", których regulacja leży w gestii prowincji. Połączeniu nadzorów sprzeciwiały się kanadyjskie prowincje, poza Ontario - w stolicy Ontario, Toronto, mieści się największa kanadyjska giełda. W Albercie Sąd Apelacyjny w marcu tego roku po prostu odrzucił pomysł rządu jako niekonstytucyjny. Konstytucyjność pomysłu zakwestionowały też Manitoba, New Brunswick i Quebec, którego Sąd Apelacyjny uznał, że rządowa propozycja jest niekonstytucyjna.
Decyzja Sądu Najwyższego nie oznacza jednak, że nie są możliwe dalsze prace nad zmianami w prawie. Sąd zasugerował, że istnieją możliwe rozwiązania, w których z jednej strony utrzymuje się regionalny charakter nadzoru giełdowego, a z drugiej - pozwala federalnemu parlamentowi na rozstrzyganie kwestii o charakterze ogólnokrajowym.
PAP, arb