Podczas czwartkowego mityngu wyborczego w Nantes Hollande zapowiedział, że - jeśli zostanie prezydentem - "zablokuje tymczasowo" ceny benzyny. "Nie jest możliwe, aby ceny rosły nadal tak jak dzisiaj" - podkreślił socjalistyczny pretendent do Pałacu Elizejskiego. Hollande opowiedział się także za tym, aby wysokość obecnego podatku nakładanego na producentów paliw, tzw. TIPP, była od tej pory zmienna i żeby jego wysokość dostosowywano do aktualnej ceny ropy naftowej.
Wcześniej podobny postulat zgłosiła inna liderka PS, Segolene Royal. Także szef klubu parlamentarnego tej formacji Jean-Marc Ayrault zaproponował interwencję rządu w tej dziedzinie, aby "uniknąć spekulowania" na rynku paliw. Jego zdaniem, w okresie obecnego kryzysu rząd powinien "ogłosić dekret", aby powstrzymać idące raptownie w górę ceny produktów przemysłu naftowego. Minister przemysłu Eric Besson w piątek sprzeciwił się ponownie propozycji socjalistów, uznając ją za "całkowicie nierealną i nieskuteczną". W jego opinii, niemożliwe jest finansowane z budżetu państwa obniżki cen paliw, gdyż zbyt wiele kosztuje to podatników. Według Bessona, "obniżenie o 10 centów (ceny paliw) na stacjach benzynowych obciąża budżet państwa kwotą 5 miliardów euro".
W ostatnich dniach ceny paliw biją rekordy we Francji, podobnie jak w Hiszpanii i Portugalii. W miniony piątek na francuskich stacjach ceny benzyny sięgnęły nigdy nie notowanego wcześniej poziomu - litr E98 kosztował 1,60 euro. Wzrosła także cena litra oleju napędowego do 1,42 euro (6,20 zł), która bliska jest rekordu z czerwca 2008 r. - 1,45 euro.
Analitycy zwracają uwagę, że wynika to z wysokich cen ropy na świecie, a także z przyczyn geopolitycznych - niepewnej sytuacji wokół Iranu i cieśniny Ormuz.pap, ps