- Te kwoty nie muszą być twardo zapisane w ustawie, te kwoty mogą być zapisane w standardach zarządzania spółkami czy urzędami. Docelowo możemy myśleć o osiągnięciu 30 proc. udziału kobiet w zarządach. Absolutnie musimy podjąć takie działania, aby kobiety się w tych zarządach znalazły - oświadczyła pełnomocnik rządu. Przepisy Kozłowskiej-Rajewicz miałyby obowiązywać w firmach państwowych, spółkach giełdowych i urzędach
"To wręcz śmieszne"
- Zapisy ustawowe są pomysłami kompletnie wyrwanymi z rzeczywistości i są kolejną próbą biurokratycznego regulowania życia. W kodeksie dobrych praktyk przedsiębiorstw powinno być zapisane, że w zarządach reprezentacja kobiet ma być adekwatna do profilu firmy - skomentował ekspert BCC Wojciech Warski. Dodał, że zupełnie inna sytuacja kadrowa może być w zarządach dużych korporacji, a zupełnie inna w firmach średniej wielkości. - Zapisywanie jakiś procentów, czy to będzie 10, 30 czy 50 proc., jest rzeczą niewłaściwą. A już na pewno rzeczą wręcz śmieszną w dzisiejszej rzeczywistości gospodarczej jest próba podniesienia tego do rangi ustawowej - podkreślił.
Jak mówił ekspert, mniejsza liczba kobiet w zarządach wynika z ich drogi zawodowej, która w naturalny sposób jest obciążona macierzyństwem. - W związku z tym w stosunku do karier męskich jest relatywnie opóźniona. A ponieważ w większości przypadków dopiero po 40. lub 50. roku życia dochodzi się do stanowisk w zarządach, w związku z tym proporcjonalnie mniej kobiet ma szansę ubiegać się o takie stanowiska - podkreślił.
Lepiej stworzyć warunki do opieki nad dziećmi
W opinii Mieczysława Bąka z Krajowej Izby Gospodarczej, zamiast sztywnych regulacji powinno się wprowadzić zmiany ułatwiające kobietom robienie kariery zawodowej. - Lepsza jest samoregulacja i lepsze jest stwarzanie warunków, które umożliwią karierę kobietom, czyli przede wszystkim możliwość godzenia pracy z obowiązkami domowymi, z macierzyństwem. A więc stworzenie lepszych warunków do opieki nad dziećmi, lepszego dostępu do opieki przedszkolnej - to jest w naszym przypadku taka bariera, która bardzo utrudnia karierę zawodową kobiet - powiedział Bąk. Podkreślił również, że wprowadzenie tego rodzaju sztywnych ram mogłoby się przyczynić do zatrudniania kobiet tylko ze względu na regulacje, nie zaś ze względu na ich lepsze kompetencje w porównaniu do pozostałych kandydatów.
"To jest bardzo niebezpieczne"
Gładoch zwróciła również uwagę na fakt, że nie wszystkie kobiety mogą zasiadać w kierownictwie urzędów i spółek. - Czy rzeczywiście kobiety, zatrudnione na niższych stanowiskach marzą o stanowiskach menedżerów? To jest pytanie kluczowe do kobiet. Bo to, że być może kilka osób o tym marzy nie znaczy, że jest taka tendencja - podkreśliła.
zew, PAP