Założenia rządu dotyczące zmian w kodeksie pracy dotyczące czasu pracy były przedmiotem piątkowego posiedzenia zespołu ds. prawa pracy i układów zbiorowych Komisji Trójstronnej. Wiceminister pracy Radosław Mleczko zaproponował nowelizację kodeksu pracy, tak by regulacje dotyczące systemu organizacji czasu pracy przesunięto z kodeksu pracy na poziom zakładów.
- Chcemy zaproponować rezygnację z zapisów dotyczących systemu czasu pracy. Przekazać na poziom decyzji zakładowych i decyzji partnerów społecznych możliwość wydłużenia czasu pracy, dzielenia czasu pracy czy ustalania ruchomych godzin pracy, a także możliwość wydłużenia okresu rozliczeniowego - powiedział Mleczko. - Wszystkie normy ochronne związane z czasem pracy (...) pozostałyby oczywiście w kodeksie pracy - zaznaczył wiceminister.
Zgodnie z propozycjami ministerstwa np. zasady wydłużenia dobowego wymiaru czasu pracy tzw. ruchomego czasu pracy czy możliwość wydłużenia okresu rozliczeniowego czasu pracy do 12 miesięcy określałyby przepisy wewnątrzzakładowe, układy zbiorowe pracy, regulamin pracy lub obwieszczenia. Mleczko zaznaczył, że wydłużenie okresu rozliczeniowego byłoby możliwe, jeżeli byłoby to uzasadnione przyczynami obiektywnymi lub technologicznymi albo dotyczącymi organizacji czasu pracy i przy zachowaniu ogólnych zasad bezpieczeństwa i zdrowia pracowników.
- Źródłem zmiany byłby układ zbiorowy pracy lub porozumienie z organizacjami związkowymi, a w razie ich braku porozumienie z przedstawicielami pracowników - zaproponował wiceminister. Sporządzane byłyby harmonogramy pracy, które przekazywane byłyby pracownikom z co najmniej dwutygodniowym wyprzedzeniem.
Mleczko zapytał partnerów, czy chcieliby wspólnie pracować nad zaproponowanym przez niego zmianami. - Nie chcę, by był to projekt ministerstwa pracy, tylko nasz wspólny (...) W kodeksie pracy pozostałyby wszystkie normy ochronne, które dotyczyłyby czasu pracy, zarówno odpoczynku, jak i okresów rozliczeniowych - podkreślił. Partnerzy społeczni opowiedzieli się za kontynuowaniem prac. Oczekiwania związków zawodowych i pracodawców są jednak w tej sprawie różne. Zdaniem przedstawicieli pracowników decyzje dotyczące czasu pracy powinny być podejmowane na poziomie branż, a nie zakładów.
Wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Andrzej Radzikowski zwrócił uwagę, że w 60 proc. firm nie ma organizacji związkowych, które brałyby udział w ustalaniu czasu pracy. "Prawo pracy będzie stanowione przez pracodawców w obwieszczeniach" - stwierdził.
Natomiast Sławomir Wręga z Forum Związków Zawodowych zwrócił uwagę, że "przepisów ochronnych nie może stanowić sam pracodawca w obwieszczeniu, np. po konsultacji z sekretarką". Zaznaczył, że związek opowiada się za przesunięciem decyzji dotyczących czasu pracy, ale na poziom branż, a nie zakładów pracy.
Także przedstawiciele Solidarności mówili, że określanie organizacji czasu pracy na poziomie branżowym byłoby dobrym rozwiązaniem - impulsem dla rozwoju dialogu społecznego.
Propozycje resortu pracy popierają pracodawcy. Przeciwnie niż związkowcy, nie chcą jednak, by decyzje dotyczące czasu pracy pozostawiać na poziomie branż. Grażyna Spytek-Bandurska z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan powiedziała, że propozycje resortu pracy idą w dobrym kierunku. - Jesteśmy za tym, aby kwestie regulowania czasu pracy przenieść na poziom zakładowy - powiedziała.
Zbigniew Żurek z Business Center Club zapewnił, że podobają mu się propozycje resortu pracy, a organizacja próbuje je lansować od dłuższego czasu. Według niego o czasie pracy nie można decydować na poziomie branż, ponieważ wiele firm działa w kilku segmentach rynku. - Jak takie multibranżowe przedsiębiorstwo miałoby osiągnąć porozumienie - pytał.eb, pap