W spocie emitowanym w trakcie kampanii wyborczej Platforma Obywatelska przekonywała, że Polska może dostać od Unii nawet 300 miliardów złotych. „Jeśli wybierzecie nas, to dokończymy modernizację Polski i dla tej modernizacji wynegocjujemy z Unii Europejskiej co najmniej 300 mld złotych” - obiecywał Sikorski.
- Po raz pierwszy na Radzie Europejskiej szefowie państw i rządów będą mówili o budżecie dla Europy po roku 2013 - mówił wiceszef MSZ ds. europejskich Piotr Serafin. Polsce zależy na tym, by budżet na lata 2014-2020 był jak największy, do naszego kraju płynie bowiem najwięcej środków z polityki spójności. W przypadku redukcji wydatków, czego chcieliby niektórzy płatnicy do unijnego budżetu, mogłyby być zagrożone dotacje na biedniejsze regiony Unii.
Polska walczy o fundusze
Warszawie zależy na tym, by rozmowy na temat wieloletniego budżetu "zakorzenić" w toczącej się w UE dyskusji na temat wzrostu gospodarczego w odpowiedzi na kryzys. Serafin podkreślił, że w ostatnich tygodniach Polsce udało się przekonać wielu partnerów, że polityka strukturalna jest istotna dla inwestycji, a te z kolei są kluczem do wzrostu i rozwoju.
W tym kontekście szefowie rządów Polski, Czech, Słowacji i Węgier - którzy spotkali się w Pradze na szczycie Grupy Wyszehradzkiej - wystosowali wspólny list do przewodniczących Komisji Europejskiej, Rady Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, deklarując wsparcie dla działań na rzecz polityki wzrostu gospodarczego, zatrudnienia i konkurencyjności gospodarczej UE. Przekonują, że dobrze wydawane fundusze spójności to kluczowe narzędzie wzrostu gospodarczego, którego potrzebuje Europa.
Powstanie unia bankowa?
Przed rozpoczęciem szczytu UE Tusk spotka się szefami rządów krajów Grupy Wyszehradzkiej, na spotkaniu obecny ma być także przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz. Serafin wyraził nadzieję, że pierwsza dyskusja na Radzie Europejskiej na temat nowego wieloletniego budżetu otworzy drogę porozumienia w tej sprawie jeszcze w tym roku - co jest planem Cypru, który obejmie prezydencję 1 lipca. Jednak głównym tematem szczytu będzie debata o wzmocnieniu unii gospodarczej i walutowej - by ratować euro w trwającym kryzysie finansowym. Podstawą będą propozycje zawarte w raporcie przygotowanym przez przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya i przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Barroso.
Jest w nim mowa m.in. o stworzeniu unii bankowej (najlepiej dla 27 państw UE) oraz wzmocnieniu kontroli nad budżetami państw euro, z czym wiązałoby się przekazanie wielu narodowych kompetencji na poziom eurolandu oraz wzmocnienie koordynacji polityk budżetowych, np. w takich dziedzinach jak polityka podatkowa czy przepływ pracowników. Raport mówi też o ograniczonym uwspólnotowieniu długu w średniej perspektywie i nie wyklucza zmiany traktatu UE, by zrealizować niektóre z pomysłów. Dokument koncentruje się na "wizji przyszłej unii walutowej i gospodarczej", czyli koncepcjach wspólnego rozwoju państw posiadających wspólną walutę. Van Rompuy zastrzega jednak, że proces pogłębiania integracji strefy euro "powinna charakteryzować otwartość i przejrzystość, a także pełna zgodność z wszelkim aspektami rynku wewnętrznego".
Serafin zwrócił uwagę na założenie, że w tej dyskusji ma uczestniczyć wszystkie 27 państw UE. - Wszyscy będziemy mieli w związku tym szansę na dokonywanie ocen, które z tych instrumentów, o których przez co najmniej najbliższe pół roku będziemy dyskutować, są zbieżne z naszym interesem - zwrócił uwagę. Jak dodał, Polska będzie mogła podjąć decyzje, z których zaproponowanych instrumentów chce korzystać jeszcze przed wejściem do strefy euro.
"Strefa euro przetrwa dzięki integracji"
Serafin nie spodziewa się, że najbliższy szczyt przyniesie przełom. Wyliczał, że jest to już 23 spotkanie unijnych przywódców na najwyższym szczeblu od wybuchu kryzysu w 2008 r. - Nie oczekujemy zasadniczych decyzji w sprawie ani unii bankowej, ani unii fiskalnej, ani unii politycznej. To będzie pierwszy szczyt, na którym jako punkt odniesienia do dyskusji będziemy mieli wizję długookresową: jaka ma być unia gospodarcza i walutowa za 5-10 lat - podkreślił wiceminister ds. europejskich.
Jego zdaniem wnioski końcowe spotkania będą istotnym sygnałem politycznym, że jest plan i wizja tej unii jako trwałego przedsięwzięcia. Zastrzegł, że w pierwszym rzędzie dotyczy to państw członkowskich, które są w strefie euro. - Warunkiem tego, by strefa euro mogła przetrwać i miała dobrą przyszłość, jest więcej integracji politycznej. Myślę, że to będzie ten sygnał - przewiduje Serafin. Dlatego jego zdaniem nie zapadną rozstrzygające decyzje dotyczące emisji euroobligacji (uwspólnotowienia długu krajów strefy euro) czy unii bankowej.
- Nie oczekuję decyzji zwłaszcza dotyczących gwarancji depozytów, czy decyzji dotyczących uporządkowania upadłości banków. To są dwa komponenty unii bankowej, które mają zupełnie zasadnicze znaczenie, ale sytuacja nie dojrzała do tego, by te decyzje zapadły w czwartek, piątek. To jest co najmniej pół roku - ocenił Serafin. Przed rozpoczęciem szczytu szef polskiego rządu weźmie udział w spotkaniu liderów Europejskiej Partii Ludowej (EPP).
ja, PAP