- Eurostat podał dane też o wzroście gospodarczym. O ile w I kw. br. mieliśmy do czynienia ze stagnacją w strefie euro, to w II kw. mamy już wyraźny spadek PKB, a wszystkie znaki wskazują, że w III kw. będziemy mieli jeszcze głębszy spadek. Nie żyjemy w odosobnieniu, więc w jakimś stopniu to odczujemy - ocenił.
- Trochę nas ratuje, to że gospodarka niemiecka (największy partner handlowy Polski - red.) nadal się pozytywnie wyróżnia w strefie euro. To jednak kwestia czasu, kiedy spowolnienie w Europie będzie miało wyraźniejszy wpływ na Polskę - dodał.
Zdaniem ekonomisty Banku Millennium Grzegorza Maliszewskiego dane miesięczne podlegają sporym wahaniom. - Patrząc na poprzednie miesiące byliśmy wyraźnie lepsi niż reszta. Natomiast patrząc na dane z roku poprzedniego wciąż wyglądamy lepiej, bo mamy wzrost. Ale to jest ten okres, w którym widać, że gospodarka polska reaguje na to, co się dzieje w strefie euro - stwierdził.
- Nie ma co się czarować, że pozostaniemy "zieloną wyspą" w takim sensie, że o ile wzrost gospodarczy może być powyżej zera, w przeciwieństwie do większości krajów europejskich, które albo znajdują się na krawędzie recesji, albo już w niej są. Ale trzeba pamiętać, że dla Polski wzrost na poziomie 2-3 proc. to wynik recesyjny, bo przy tym poziomie firmy nie zatrudniają, a wręcz zwalniają i bezrobocie zaczyna rosnąć - podkreślił Maliszewski.
Zdaniem ekonomisty skutki dekoniunktury globalnej będą widoczne, mimo że wzrost będzie powyżej zera. - Szczególnie w ostatnich dwóch miesiącach widać, kiedy ten wpływ dekoniunktury się pogłębił; produkcja zaczęła wyraźnie hamować, a konsumpcja rośnie wolno. To są efekty, które w strefie euro były widoczne od dwóch kwartałów. Dane ze strefy euro sugerują, że trudno oczekiwać, by te trendy w najbliższych miesiącach zostały odwrócone - podsumował.
ja, PAP