Pracownicy Dunav Agregati zakotwiczyli statki i barki na środku kanału żeglownego w pobliżu Nowego Sadu, ok. 70 km na północ od Belgradu. Protestujący domagają się zaległych pensji i świadczeń, które nie były wypłacane od ponad sześciu miesięcy. Blokada odcięła dostęp do rafinerii naftowej w Nowym Sadzie, należącej do największego w Serbii producenta i dostawcy paliw, firmy NIS. Przedsiębiorstwo jest częścią rosyjskiego Gazpromu.
Czwartkowy protest jest już drugim w tym roku. Do pierwszej blokady z powodu niewypłacania wynagrodzeń doszło w kwietniu. - Tym razem nie poddamy się... Nie mamy innego wyjścia - powiedział Novica Cvetković, kapitan statku i działacz związkowy. - Chcemy wszystkich zaległych wypłat, bo nie mamy już środków do życia.
Zaprzysiężony w lipcu rząd premiera Ivicy Daczicia z Serbskiej Partii Socjalistycznej nie zdołał powstrzymać narastającego niezadowolenia społecznego spowodowanego kłopotami gospodarczymi i oszczędnościami budżetowymi. Również w czwartek demonstrowało w centrum Belgradu kilkudziesięciu inżynierów rolnictwa domagających się przyjęcia z powrotem do pracy.
Poprzedni rząd zatrudnił ich ok. 1 600. Ich zadaniem miała być pomoc gospodarstwom, których produkcja spadła o połowę z powodu tegorocznej suszy. Jednak w ubiegłym miesiącu nowy rząd zwolnił ekspertów w ramach wprowadzanych oszczędności.jl, PAP