Cytowany przez agencję UNIAN wicepremier odrzucił jednocześnie możliwość przerw w dostawach błękitnego paliwa z Rosji przez Ukrainę do odbiorców na zachodzie naszego kontynentu. - Ze strony UE także nie widzę problemów w kwestiach, do których może dojść między Ukrainą a Federacją Rosyjską – powiedział Choroszkowski.
We wrześniu rosyjska "Niezawisimaja Gazieta" ostrzegała, że Ukraina i Rosja szybko zbliżają się do nowego konfliktu gazowego, który tym razem może się zacząć nie zimą, jak zdarzało się to w przeszłości, lecz już na początku sezonu grzewczego.
Według ekspertów, na których powoływał się rosyjski dziennik, Moskwa chce zmusić Kijów, by ten zrezygnował z integracji z UE i przystąpił do Unii Celnej utworzonej przez Rosję, Białoruś i Kazachstan; Rosja chce też wywrzeć presję na swoich europejskich partnerów w sprawie budowy gazociągu South Stream, którym surowiec z Rosji i Azji Środkowej ma być tłoczony do Europy z ominięciem Ukrainy.
"NG" przypomniała, że Ukraina niedawno oficjalnie powiadomiła rosyjski Gazprom, że w 2013 roku kupi od niego tylko 24,5 mld metrów sześciennych gazu, podczas gdy kontrakt obliguje ją do odbierania co najmniej 41,6 mld rocznie. Dziennik zauważył, że rosyjski koncern może wystąpić do międzynarodowego trybunału arbitrażowego z żądaniem, by Ukraina zapłaciła za nieodebrany gaz.
Źródło "NG" w ukraińskim resorcie paliw i energetyki twierdzi, że zapowiadając zmniejszenie w przyszłym roku ilości kupowanego gazu, Kijów chce wymóc na Rosji wznowienie rozmów na temat ceny surowca.
Kijów zabiega o obniżenie ceny rosyjskiego gazu od ponad dwóch lat, argumentując, że jako bezpośredni sąsiad Rosji płaci za błękitne paliwo więcej niż jego odbiorcy w Niemczech. Obecne kontrakty między Gazpromem i ukraińskim Naftohazem mają obowiązywać do 2019 roku.
zew, PAP