Ok. tysiąca osób wzięło udział w demonstracji pracowników komunikacji miejskiej w Warszawie. Protestujący przeciw odbieraniu darmowych przejazdów dla swych rodzin zagrozili strajkiem - donosi TVN Warszawa.
Protest pracowników komunikacji miejskiej odbył się przed siedzibą warszawskiego ratusza. Uczestnicy mieli polskie flagi oraz transparenty, m.in. z hasłami "HGW na Madagaskar" oraz "Stop polityce biletowej HGW" (HGW to inicjały prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz z PO - red.).
Protest to odpowiedź na decyzję władz miasta, która chce odebrać bezpłatne przejazdy pracownikom (oraz ich rodzinom) Miejskich Zakładów Autobusowych, metra, Tramwajów Warszawskich, Szybkiej Kolei Miejskiej oraz Zarządu Transportu Miejskiego. Sprawa dotyczy ok. 30 mieszkańców Warszawy. Decyzja ma przynieść rocznie 21 mln zł.
W rozmowie z TVN Warszawa Robert Majewski, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego (Zarząd Krajowy) powiedział, że zabranie kierowcom darmowych biletów oznacza de facto bardzo drastyczną obniżkę ich zarobków.
Na uwagę, że niewiele grup zawodowych posiada takie przywileje, związkowiec odparł: "Nasze przywileje pochodzą jeszcze sprzed wojny". - I to nie są żadne przywileje, tylko tak powinno być - dodał Majewski.
Robert Majewski dodał, że część kierowców musi wstać o 1 w nocy, by na czas dojechać do zajezdni, przygotować autobus i móc przed 4 ruszyć na trasę.
Związkowiec dodał, że może dojść do strajku, a każdy jego dzień będzie kosztował miasto 5 mln zł.
zew, tvnwarszawa.tvn24.pl
Protest to odpowiedź na decyzję władz miasta, która chce odebrać bezpłatne przejazdy pracownikom (oraz ich rodzinom) Miejskich Zakładów Autobusowych, metra, Tramwajów Warszawskich, Szybkiej Kolei Miejskiej oraz Zarządu Transportu Miejskiego. Sprawa dotyczy ok. 30 mieszkańców Warszawy. Decyzja ma przynieść rocznie 21 mln zł.
W rozmowie z TVN Warszawa Robert Majewski, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego (Zarząd Krajowy) powiedział, że zabranie kierowcom darmowych biletów oznacza de facto bardzo drastyczną obniżkę ich zarobków.
Na uwagę, że niewiele grup zawodowych posiada takie przywileje, związkowiec odparł: "Nasze przywileje pochodzą jeszcze sprzed wojny". - I to nie są żadne przywileje, tylko tak powinno być - dodał Majewski.
Robert Majewski dodał, że część kierowców musi wstać o 1 w nocy, by na czas dojechać do zajezdni, przygotować autobus i móc przed 4 ruszyć na trasę.
Związkowiec dodał, że może dojść do strajku, a każdy jego dzień będzie kosztował miasto 5 mln zł.
zew, tvnwarszawa.tvn24.pl