Rok temu warszawska Giełda Papierów Wartościowych wprowadziła nowy system transakcyjny UTP, który należy do systemów najnowszej generacji. Potrafi on obsłużyć 20 tys. zleceń na sekundę, czyli ponad 20 razy więcej niż poprzednik – WARSET. Jego wprowadzenie otworzyło drogę do szybkiego rozwoju nowej palety instrumentów, a inwestorzy zyskali możliwość składania niedostępnych wcześniej typów zleceń.
Według Łukasza Bugaja z Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska UTP to inwestycja, która będzie procentować w długim okresie, jeżeli wzrośnie napływ kapitału i poprawi się płynność na warszawskim parkiecie.
– Zwiększyła się automatyzacja i wprowadzono nowe zlecenia, które są wykorzystywane. Nowy system daje pewną elastyczność oraz zwiększa poziom automatyzacji, czyli jako inwestor mogę funkcjonować dalej na rynku, nie będąc przy monitorze, np. mogę wprowadzić takie polecenie, aby moje zlecenie zawsze było jednym z pierwszych w arkuszu zleceń. Tego nie można było uczynić wcześniej – wskazuje Łukasz Bugaj, analityk Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska. – Można powiedzieć, że zmieniliśmy starego malucha na nowego mercedesa, ale jeszcze niekoniecznie szybko nim jeździmy. Mamy taką możliwość w przyszłości.
Obok zlecenia typu Peg, dzięki systemowi UTP inwestorzy zyskali możliwość składania zleceń WNF (Ważne na najbliższy fixing), WNZ (Ważne na zamknięcie) i WDC (Ważne do czasu). Zlikwidowano zlecenie PCRO (Po cenie rynkowej na otwarcie), które będzie dostępne w ramach popularnego zlecenia PCR (Po cenie rynkowej) przed otwarciem notowań. Dzięki wprowadzeniu UTP wzrosły także możliwości rozwoju tzw. handlu wysokiej częstotliwości. Dla profesjonalnych inwestorów na rynkach derywatów, składających zlecenia o dużej wartości, znaczenie mają nawet ułamki sekund.
– Pole manewru jest większe, wprowadzona została również możliwość funkcjonowania handlu wysokich częstotliwości, jednak potrzebna jest dla niego bardzo duża płynność na poszczególnych papierach, a z tym, niestety, potrafią być problemy na warszawskim parkiecie. I one niejako nie zostały rozwiązane w trakcie wprowadzania nowego systemu, nie jest jednak panaceum na bolączki naszego rynku – uważa Bugaj.
Wprowadzenie UTP jest komplementarne względem innych działań, mających na celu m.in. zwiększenie płynności na rynku. Zmiany nie ominęły również rynku instrumentów pochodnych, zwłaszcza kontraktów terminowych na indeks WIG20. Giełda zwiększyła mnożnik na kontrakty terminowe na WIG20 i WIG30 z 10 do 20 zł. Oznacza to, że zmiana notowań o 1 pkt przekłada się na 20 zł zysku lub straty dla inwestora, w zależności od zajmowanej pozycji. Wyższy mnożnik to nie tylko wyższy możliwy zysk i ryzyko, lecz także niższe koszty składania zleceń w stosunku do oczekiwanych zysków. To oczywiście oznacza większą atrakcyjność rynków derywatów, zarówno w celach spekulacyjnych, jak i hedgingowych.
Skuteczne uruchomienie UTP pozwoliło na rozszerzenie segmentu rynku instrumentów pochodnych. Oferta GPW została wzbogacona o takie kategorie instrumentów, jak kontakty terminowe na stawki referencyjne WIBOR oraz obligacje skarbowe, a w 2014 r. planowane jest wprowadzenie do obrotu, m.in. opcji na akcje. W dalszej perspektywie wzmocnieniem pozycji GPW w obszarze instrumentów pochodnych będzie wdrożenie osobnego, dedykowanego tym instrumentom systemu transakcyjnego UTP-Derivatives, czyli tzw. UTP-D.
– Jeżeli chodzi o rynki instrumentów pochodnych, to ważna jest zmienność, która panuje na parkiecie, ważne też jest nastawienie inwestorów do rynku i wydaje się, że te czynniki przeważają. One mogą być korzystne bądź nie. I zmiana systemu handlu miała oczywiście pewien wpływ, większa zdolność automatyzacji handlu jest przez część inwestorów wykorzystywana – zaznacza analityk DM BOŚ w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes.
Obecnie trwają prace nad poszukiwaniem nowej strategii rozwoju dla polskiego rynku kapitałowego. Kieruje nimi Rada Rozwoju Rynku Finansowego, w skład której weszli przedstawiciele Ministerstwa Skarbu Państwa, Ministerstwa Finansów oraz uczestnicy rynku. Całościowa strategia jest tym bardziej istotna, że w ostatnim roku inwestorzy obawiali się ryzyka związanego z demontażem OFE i jego konsekwencji dla giełdy, zarówno w krótszym, jak i dłuższym horyzoncie czasowym. Z pewnością zmiany w II filarze nie umknęły także uwadze inwestorów zagranicznych, o czym świadczą relacje w światowych mediach finansowych.
Poprawa koniunktury w realnej gospodarce i utrzymujące się na rekordowo niskim poziomie stopy procentowe NBP powinny jednak przełożyć się na wzrost wolumenu transakcji i płynności w najbliższych kwartałach. Istotne jest także to, że inwestorzy nie zostali obciążeni kosztami wprowadzenia UTP, a więc nie wzrosły koszty związane z lokowaniem kapitału na giełdzie.
– Koszty transakcyjne jako takie się nie zmieniły. Jeżeli chodzi o koszt wprowadzenia całego systemu, to został on poniesiony w przeszłości zarówno przez biura maklerskie, jak i przez giełdę. Te koszty są gdzieś widoczne, w przypadku papierów wartościowych są amortyzowane, one nie zostały de facto przerzucone na końcowego użytkownika w postaci inwestora, co jest dla niego korzystne, bo poniesione nakłady nie były małe – twierdzi Łukasz Bugaj.
Newseria.pl