Zgodnie z zaleceniami Komisji Nadzoru Finansowego od 1 lipca bank będzie mógł sfinansować nieruchomość tylko w takiej walucie, w jakiej klient osiąga większość dochodów. W połowie 2014 r. raz na zawsze ma się zakończyć eksperymentowanie Polaków z zadłużaniem się w walutach, których czasami nawet nie widzieli na oczy. Sęk w tym, że przy okazji ucierpią emigranci. Zarabiając w funtach szterlingach, euro czy koronie norweskiej, nie będą już mogli zapożyczyć się w złotym na zakup mieszkania w Warszawie, Łodzi czy Poznaniu. Nawet jeśli mieliby w planie za jakiś czas wrócić i przejść na wynagrodzenia w PLN, ewentualnie wynająć nieruchomość i uzyskiwać czynsz w złotych. Na dodatek, z wyjątkiem euro, nie ma dla nich oferty kredytowej w walucie ich dochodów. Statystyk, ilu polskich emigrantów bierze kredyt w ojczyźnie na zakup mieszkania, nie ma, ale już dane, ilu rodaków przebywa czasowo poza granicami Polski, są. Jak podaje GUS, na koniec 2012 r. było to blisko 2,2 mln osób. Najwięcej w Wielkiej Brytanii – 637 tys., nieco mniej w Niemczech – pół miliona i m.in. po około 100 tys. w Irlandii, Holandii i Włoszech. Nie wszyscy chcą pozostać za granicą na zawsze.
Banki nie zrezygnują z walutowej oferty
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.