Potrafił porywać tłumy. Wszystko, co mówił, brzmiało tak wiarygodnie. Rozmawiając z nim, czułam się jak na szkoleniu. Kazał wierzyć we własne marzenia. Obiecał, że razem wdrapiemy się na szczyt – mówi moja pierwsza rozmówczyni. Piotra [nazwiska nie podajemy, gdyż na bohaterze ciąży już zarzut prokuratorski – red.] spotkała kilka lat temu na imprezie towarzyskiej. Opowiadał, jak osiągnąć sukces. – Zafascynował mnie. Chciałam się dowiedzieć, czy to, co o nim mówią, to prawda. Czy rzeczywiście jest tak bogaty. Byliśmy przecież w podobnym wieku – tłumaczy. Dzisiaj boi się podawać swojego imienia. – Nie chcę się przedstawiać, bo to nieobliczalny człowiek. Przeczyta ten artykuł, domyśli się, że to ja, i zacznie mnie prześladować – mówi dziewczyna.
– Emocji uczył się z książek. Nie potrafił ich odczuwać. Przepraszał mnie wiele razy, ale nie dlatego, że tak czuł, tylko gdzieś wyczytał, że tak trzeba. Wszystko, co mówił, musiało przynosić mu korzyść. Nawet w przeprosinach czuł interes – opowiada były współpracownik Piotrka. Kiedy zakończył z nim współpracę, zagroził, że odetnie mu palce. Innej osobie powiedział, że ją zabije, poćwiartuje zwłoki, ugotuje i zje. Sprawa trafiła na policję.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.