Szef OPZZ: Nie chcę być mesjaszem

Szef OPZZ: Nie chcę być mesjaszem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jan Guz (FOT. MICHAL CHWIEDUK / NEWSPIX.PL)Źródło:Newspix.pl
Szef OPZZ Jan Guz mówił w radiowej Jedynce, iż liczy na to, że rozmowy, które rozpoczynają się w środę w siedzibie jego organizacji zakończą się sukcesem.
- Ja po prostu zaprosiłem partie lewicowe, do tego, aby porozmawiać dlaczego jest tak źle. Dlaczego lewica jest dzisiaj tak słaba, że nawet nie potrafi sformułować swoich zadań, nie ma strategii. My bardzo nad tym bolejemy, bo kto będzie reprezentował świat pracy? - pytał Jan Guz.

Podkreślił jednak, że "nie chce być mesjaszem lewicy, który będzie ją jednoczył i tworzył wspólne listy". - My oczekujemy porozumienia na lewicy, nie jednoczenia. Jeśli oni sami nie zrozumieją swoich zadań, to społeczeństwo ich nie poprze. Jeśli ktoś nie chce rozmawiać, to sam się eliminuje - uważa Guz.

Szef OPZZ stwierdził, iż jego organizacja daje lewicy "wędkę". - Zróbcie wszystko, żeby się porozumieć, żeby stworzyć minimum programowe - mówił kierując swoje słowa do lewicy.

- Dzisiaj nie będzie tworzenia list, dzisiaj ma być twarda rozmowa - co mamy do zrobienia, czy jesteśmy w stanie zrobić to w pojedynkę, czy możemy to zrobić wspólnie. W pojedynkę można szybko przez to przejść, ale nie osiągnie się efektów - tłumaczył.

Pytany o swoje stanowisko ws. tego, iż SLD gotowe jest zmienić swoją nazwę stwierdził, iż "dobrze, że Sojusz jest gotowy zrobić dwa kroki do tyłu". - Myślę, że dzisiaj nikt na lewicy nie jest w stanie wykreślić SLD, bo ono ma swoje osiągnięcia, struktury i członków. Nie może natomiast narzucać swojego stanowiska - dodał.

polskieradio.pl