Kiedy widzę ten marazm Europy, a zarazem wielki, marnujący się potencjał Afryki, Azji czy Ameryki Południowej, to mam ochotę założyć kapelusz Indiany Jonesa i ruszyć na podbój świata – mówił Jan Kulczyk w ostatnim wywiadzie dla,,Wprost”. To był 2012 r. Na złożu w delcie Nilu biznesmen wydobywał wtedy 70 tys. baryłek ropy dziennie, czyli prawie połowę tego, ile co dzień zużywa polska gospodarka. Na mapie egzotycznych podróży Kulczyka znajdowała się również Gwinea Równikowa i Tanzania, gdzie biznesmen szukał ropy oraz gazu. W Afganistanie uzyskał dostęp do największych złóż miedzi na świecie. Z Turkami wydobywał srebro w Badakhshan na granicy Afganistanu i Tadżykistanu. To właśnie te najnowsze inwestycje w niebezpiecznych częściach świata wprowadziły Kulczyka do ekstraklasy globalnego biznesu. Ryzykował własne pieniądze, inwestując w projekty, na które żaden bank nie dałby kredytu. Połowę życia spędzał w samolocie. Czasem eskortowany przez wojskowe myśliwce. Tak jak w Kabulu, obok którego kilka lat temu zdobył koncesję na wydobycie złota i miedzi. W lipcu miał odpoczywać od biznesu. Na początku miesiąca staraliśmy się o wywiad z nim. – Doktor Kulczyk jest na wakacjach. Egzotycznych. Do końca miesiąca nie mamy z nim żadnego kontaktu – odpisał nam współpracownik najbogatszego Polaka. Trzy tygodnie po tej wiadomości Kulczyk zmarł w publicznym szpitalu AKH w Wiedniu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.