Po rozum do Statoilu

Po rozum do Statoilu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po doświadczeniach z rosyjskim Gazpromem, Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo podpisze w końcu z firmą Statoil memorandum o współpracy w zakresie dostaw gazu.
"Dzisiaj zostanie podpisane memorandum między norweskim Statoilem a polskim PGNiG, które zapowiada dywersyfikację w oparciu o norweski gaz, ale przesyłany inną drogą niż to, co było planowane przez poprzedni rząd" - zapowiedział premier Leszek Miller.

Kontrakt PGNiG i Statoil na dostawy 74 mld m sześciennych norweskiego gazu do Polski, negocjowany przez rząd premiera Buzka, został unieważniony w grudniu 2003 r. Norwegom nie udało się znaleźć odbiorców na 3 mld m sześciennych gazu, co było warunkiem rozpoczęcia budowy gazociągu. Statoil poinformował wówczas, że spółki negocjują możliwość dostaw mniejszych ilości gazu przez sieć istniejących połączeń tranzytowych lub przez nowe połączenia do Polski.

Na początku września 2001 roku PGNiG oraz pięć norweskich firm podpisały umowę na dostawę 74 mld m sześc. gazu ziemnego z  Norwegii do Polski w latach 2008-2024. W 2008 roku dostawy z  Norwegii miałyby wynieść 2,5 mld m sześc., a od 2011 roku 5 mld metrów sześc. rocznie. Wartość kontraktu szacowana była na 50 mld zł.

Podpisanie memorandum to reakcja na wstrzymanie przez Gazprom dostaw gazu na Białoruś i tranzytu tego surowca do Polski, Niemiec i na Litwę.

W związku z tym premier Miller oznajmił, że polecił ministrowi spraw zagranicznych Włodzimierzowi Cimoszewiczowi wezwanie ambasadora Rosji i przeprowadzenie rozmów, a po południu szef polskiej dyplomacji będzie rozmawiał z ministrem spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Igorem Iwanowem.

"Jest to przypadek, który będzie miał konsekwencje, bo podrywa zaufanie do rosyjskich dostawców, nie tylko w Polsce, ale w całej Europie Zachodniej". "Teraz wszyscy odbiorcy w całej Europie będą musieli zastanowić się, czy nie mają do czynienia z dostawcą, co do którego można mieć co najwyżej ograniczone zaufanie" - powiedział Miller.

Zdaniem Millera nie ma na razie powodów do niepokoju. "To odcięcie Białorusi oznacza w naszych warunkach ubytek około 30 proc. zapotrzebowania i te 30 proc. może być uzupełnione przez użycie gazu z magazynów. które są na terenie Polski, poprzez zwiększenie polskiego wydobycia, a także poprzez zaopatrzenia w  gaz rosyjski, ale przez Ukrainę". Nawet gdyby ta sytuacja się przedłużała, Polska ma zapas gazu, który wystarczy na kilka tygodni. "Do tego czasu problem zostanie rozwiązany". Myślę, że to kwestia dnia dzisiejszego czy jutrzejszego" - uważa premier.

Przyznał jednak, że został wcześniej poinformowany o możliwości odcięcia gazu, "więc to nie było całkowite zaskoczenie".

em, pap

Czytaj też: Gazprom niszczy polską chemię oraz w tygodniku Wprost: Gazoholicy; Wyprowadzeni w Pola; Śpimy na gazie; Gazowy węzeł gordyjski