W tej sytuacji żyliński urząd miejski wydał tymczasową zgodę na rozpoczęcie prac budowlanych. Obejmuje ona tylko prace na terenach już wykupionych pod przyszły zakład. Właściciele niesprzedanych gruntów uważają, że budowy nie można rozpocząć do czasu wykupienia wszystkich działek, na których ma stanąć fabryka, i zapowiadają złożenie w tej sprawie skargi w sądzie. Ponadto podkreślają, że do rozpoczęcia budowy jest potrzebny aktualny plan zagospodarowania przestrzennego, a nowy - po umieszczeniu na nim koreańskiej fabryki - stanie się prawomocny dopiero 26 października.
Prowadzą oni nadal rozmowy z prywatną firmą, która proponuje im za 1 metr kwadr. 350 koron słowacki (ok. 9 euro) - prawie trzy razy więcej od oferty spółki reprezentującej państwo. Właściciele akceptują tę cenę, ale stawiają jeden warunek; żądają, aby inwestor kupił wszystkie przeznaczone pod zakład działki.
Słowackie media zastanawiają się, czy za skupującym działki tajemniczym inwestorem nie kryje się Ministerstwo Gospodarki; tym sposobem udałoby się pozyskać działki od dotychczasowych właścicieli i bez dalszych opóźnień przekazać Koreańczykom, w dodatku bez potrzeby dopłacania tym, którzy swoje grunty sprzedali już wcześniej. Według innej wersji, za wykupem stoi słowacki biznesmen, który już wcześniej nabył kilka nieruchomości na terenie pod koreańską fabrykę. Marian Koczner nie ukrywa, że chce zarobić na wykupionych działkach. Koczner pozostaje w sporze z ministrem gospodarki Pavlem Ruskiem i gdyby Koreańczycy opuścili Słowację, to zwłaszcza minister byłby za to krytykowany.
Koncern Hyundai/Kia ma rozpocząć w Żylinie produkcję 200-300 tys. różnych modeli samochodów Kia w roku 2006. O pozyskanie tej inwestycji wartości 1,1 mld euro ubiegała się również Polska. Jednak koreański inwestor uznał, że Słowacja przedstawiła lepsze warunki na budowę fabryki samochodów i zakładu produkującego części zamienne.