Poseł Platformy Obywatelskiej Sławomir Nitras przegrał proces cywilny o naruszenie dóbr osobistych z powództwa prezesa Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej Grzegorza Biereckiego.
Proces odbywał się w trybie zaocznym, bo poseł nie stawił się w sądzie.
"Decyzją sądu Nitras został zobowiązany do przeproszenia Biereckiego na łamach "Rzeczpospolitej" oraz w TVN 24 i w radiu TOK FM. Musi też zapłacić 100 tys. zł na cele społeczne" - poinformowała rzeczniczka szczecińskiego SO Elżbieta Zywar. Wyrok sądu nie jest prawomocny i ulega zaskarżeniu w ciągu siedmiu dni.
Zywar wyjaśniła, że proces odbył się w trybie zaocznym, a to oznacza, że w przypadku, gdy osoba pozwana nie stawia się w sądzie cywilnym na rozprawie, "sąd nie bada zasadności powództwa, a jedynie domniemuje, że twierdzenia zawarte w pozwie są prawdziwe". W takim wypadku sąd nie prowadzi postępowania dowodowego.
Nitras w rozmowie z PAP przyznał, że jest całkowicie zaskoczony decyzją sądu, którą nazwał "niesprawiedliwą", i zapowiedział, że zaskarży to postanowienie. Wyjaśnił, że nic nie wiedział o rozprawie, ani nawet o złożeniu przez Biereckiego pozwu. Tymczasem rzeczniczka SO twierdzi, że jest niemożliwe, aby poseł nie dostał z sądu zawiadomienia o rozprawie.
"Nie wiem, czy stało się to z mojej winy, czy z winy sądu, że nie dotarło do mnie zawiadomienie. Kilka miesięcy temu przeprowadziłem się. Jestem dzisiaj cały dzień w Sejmie i wystarczyło, bym przedstawił usprawiedliwienie swej nieobecności sądowi, by rozprawa nie odbyła się. To dowód na to, że nic o sprawie nie wiedziałem" - podkreślił.
Polityk PO powiedział także, że nie wycofuje się ze swoich słów. "Mówiłem wówczas prawdę i udowodnię to w sądzie. Jestem pewny, że wygram tę sprawę" - dodał.
W lipcu Platforma Obywatelska - w tym również Nitras - zarzuciła posłom PiS lobbowanie w Sejmie na rzecz Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych, tzw. SKOK-ów. PO chciała, aby sprawę zbadały prokuratura i Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Według Nitrasa, prezes SKOK Grzegorz Bierecki miał mu z tego powodu grozić. Jak mówił pod koniec lipca, Bierecki miał mu zapowiedzieć, że "poniesie wszelkie konsekwencje i osobiście zapłaci mu za to, co mówi". W oświadczeniu przekazanym wówczas PAP Bierecki zaprzeczył, jakoby groził Nitrasowi i wyjaśniał, że SKOK wniósł przeciwko niemu akt oskarżenia, w którym zarzuca posłowi pomówienie.
W środę sejmowa komisja regulaminowa i spraw poselskich odrzuciła, z przyczyn formalnych, wniosek o zgodę na pociągnięcie Nitrasa do odpowiedzialności. Z wnioskiem wystąpiła do Sejmu Krajowa Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa (SKOK).
Poseł PO ma za sobą inną przegraną sprawę, także z powództwa cywilnego, którą w trybie wyborczym wniosła sekretarz stanu w kancelarii premiera prof. Teresa Lubińska, ubiegająca się wtedy, jako kandydatka PiS, o stanowisko prezydenta Szczecina. Nitras na konferencji prasowej w trakcie kampanii wyborczej zarzucił jej, że jako minister finansów umorzyła ówczesnemu posłowi Samoobrony Bernardowi Ptakowi ok. 300 tys. zł długu. Sąd Okręgowy w Szczecinie na posiedzeniu w trybie wyborczym uznał, że poseł mówił nieprawdę i nakazał przeprosiny. Nitras odwołał się do Sądu Apelacyjnego, który podtrzymał wcześniejsze orzeczenie.
ab, pap
"Decyzją sądu Nitras został zobowiązany do przeproszenia Biereckiego na łamach "Rzeczpospolitej" oraz w TVN 24 i w radiu TOK FM. Musi też zapłacić 100 tys. zł na cele społeczne" - poinformowała rzeczniczka szczecińskiego SO Elżbieta Zywar. Wyrok sądu nie jest prawomocny i ulega zaskarżeniu w ciągu siedmiu dni.
Zywar wyjaśniła, że proces odbył się w trybie zaocznym, a to oznacza, że w przypadku, gdy osoba pozwana nie stawia się w sądzie cywilnym na rozprawie, "sąd nie bada zasadności powództwa, a jedynie domniemuje, że twierdzenia zawarte w pozwie są prawdziwe". W takim wypadku sąd nie prowadzi postępowania dowodowego.
Nitras w rozmowie z PAP przyznał, że jest całkowicie zaskoczony decyzją sądu, którą nazwał "niesprawiedliwą", i zapowiedział, że zaskarży to postanowienie. Wyjaśnił, że nic nie wiedział o rozprawie, ani nawet o złożeniu przez Biereckiego pozwu. Tymczasem rzeczniczka SO twierdzi, że jest niemożliwe, aby poseł nie dostał z sądu zawiadomienia o rozprawie.
"Nie wiem, czy stało się to z mojej winy, czy z winy sądu, że nie dotarło do mnie zawiadomienie. Kilka miesięcy temu przeprowadziłem się. Jestem dzisiaj cały dzień w Sejmie i wystarczyło, bym przedstawił usprawiedliwienie swej nieobecności sądowi, by rozprawa nie odbyła się. To dowód na to, że nic o sprawie nie wiedziałem" - podkreślił.
Polityk PO powiedział także, że nie wycofuje się ze swoich słów. "Mówiłem wówczas prawdę i udowodnię to w sądzie. Jestem pewny, że wygram tę sprawę" - dodał.
W lipcu Platforma Obywatelska - w tym również Nitras - zarzuciła posłom PiS lobbowanie w Sejmie na rzecz Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych, tzw. SKOK-ów. PO chciała, aby sprawę zbadały prokuratura i Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Według Nitrasa, prezes SKOK Grzegorz Bierecki miał mu z tego powodu grozić. Jak mówił pod koniec lipca, Bierecki miał mu zapowiedzieć, że "poniesie wszelkie konsekwencje i osobiście zapłaci mu za to, co mówi". W oświadczeniu przekazanym wówczas PAP Bierecki zaprzeczył, jakoby groził Nitrasowi i wyjaśniał, że SKOK wniósł przeciwko niemu akt oskarżenia, w którym zarzuca posłowi pomówienie.
W środę sejmowa komisja regulaminowa i spraw poselskich odrzuciła, z przyczyn formalnych, wniosek o zgodę na pociągnięcie Nitrasa do odpowiedzialności. Z wnioskiem wystąpiła do Sejmu Krajowa Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa (SKOK).
Poseł PO ma za sobą inną przegraną sprawę, także z powództwa cywilnego, którą w trybie wyborczym wniosła sekretarz stanu w kancelarii premiera prof. Teresa Lubińska, ubiegająca się wtedy, jako kandydatka PiS, o stanowisko prezydenta Szczecina. Nitras na konferencji prasowej w trakcie kampanii wyborczej zarzucił jej, że jako minister finansów umorzyła ówczesnemu posłowi Samoobrony Bernardowi Ptakowi ok. 300 tys. zł długu. Sąd Okręgowy w Szczecinie na posiedzeniu w trybie wyborczym uznał, że poseł mówił nieprawdę i nakazał przeprosiny. Nitras odwołał się do Sądu Apelacyjnego, który podtrzymał wcześniejsze orzeczenie.
ab, pap