Rozdano tabletki jodu, embargo na prąd. Litwa nie odpuszcza po starcie elektrowni jądrowej na Białorusi

Rozdano tabletki jodu, embargo na prąd. Litwa nie odpuszcza po starcie elektrowni jądrowej na Białorusi

Elektrownia jądrowa w Ostrowcu
Elektrownia jądrowa w OstrowcuŹródło:Белорусская атомная электростанция / Facebook
Najpierw wypadki na budowie, potem przesuwanie terminów, ale ostatecznie ruszyła. Elektrownia jądrowa na Białorusi pracuje od 3 listopada. Litwa już podjęła kolejne kroki wymierzone w inwestycję – Litwa, mówiąc kolokwialnie, zerwała relacje energetyczne z Mińskiem. Białoruski prąd już nie płynie w litewskiej sieci.

Białoruska elektrownia jądrowa w Ostrowcu od 3 listopada rozpoczęła produkcję prądu. Inwestycja, która z wielu powodów dorobiła się miana „przeklętej”, ostatecznie wystartowała, choć termin jej oddania wielokrotnie przekładano, m.in. przez obicie korpusu reaktora, pożar na terenie budowy. Później wiele razy przekładano termin rozruchu (jeden z ostatnich terminów był wyznaczony na koniec sierpnia 2020 roku). Ostatecznie, we wtorek 3 listopada, poinformowano, że siłownię jądrową włączono do systemu energetycznego kraju.

Czytaj też:
Białorusini upuścili reaktor atomowy. Rosjanie mieli wymienić obudowę, ale nikt się do nich nie zgłosił

Elektrownia jądrowa w Ostrowcu. W dniu rozruchu Litwa odcięła się od Białorusi

To nie skończyło jednak pewnej batalii, która toczy się od lat na linii Wilno-Mińsk. Litwini, gdy tylko pojawiły się pierwsze doniesienia o planach Białorusi i budowie elektrowni (siłownia stoi 30 km od białorusko-litewskiej granicy i 50 km od Wilna), głośno oprotestowywali tę inwestycję.

Wilno wskazywało właśnie na problematyczną lokalizację, a później dodatkowo na nieprzejrzystą realizację budowy (pieczę nad projektem w Ostrowcu trzymali Rosjanie, a konkretnie odnoga Rosatomu, Atomstrojeksport). Litwa przez lata protestowała, ale bez skutku – elektrownia jądrowa stanęła w Ostrowcu.

Gdy 3 listopada prąd z atomu trafił do białoruskiej sieci przesyłowej, połączonej przecież z litewską, Wilno od razu zrealizowało jedną ze swoich zapowiedzi: ograniczyło przepustowość przepływu prądu z Białorusi do zera. Minister energetyki Litwy Žygimantas Vaičiunas mówił o „prawie antyostrowieckim”, jak nazwał właśnie te działania rządu – Litwa nie chce prądu produkowanego na Białorusi.

Spór Wilno-Mińsk o elektrownię jądrową. Apel prezydenta Litwy

Prezydent Litwy Gitanas Nausėda w dniu startu ostrowieckiej siłowni zaapelował, by inne państwa UE przyłączyły się do tego swoistego bojkotu energii z Białorusi. Na Facebooku pisał o „niebezpiecznych elektrowniach jądrowych” i zaznaczał:

Na litewskim rynku nie ma miejsca na prąd produkowany w elektrowniach jądrowych. (...). Wzywam wszystkich do wspólnej pracy, by żadna niebezpieczna energia, generowana w elektrowniach jądrowych, nie miała wstępu nie tylko na litewski rynek, ale też europejski.

Litwa od lat szykuje też obywateli, przede wszystkim tych, którzy mieszkają blisko białoruskiej elektrowni, na ewentualne awarie siłowni. Znowu, bo zdarzało się to w latach ubiegłych, do mieszkańców trafiły miliony tabletek jodu. 4 listopada Wilno wystosowało z kolei notę protestacyjną do Białorusi, w której padło stwierdzenie, że uruchomienie elektrowni w Ostrowcu „wzmacnia zagrożenia” nuklearne i środowiskowe.

Czytaj też:
Litwa kupuje jod dla swoich obywateli. Obawy budzi otwarcie białoruskiej elektrowni