Katastroficzne wizje w razie realizacji rządowego planu. „Gwałtowny wzrost kosztów wytwarzania energii”

Katastroficzne wizje w razie realizacji rządowego planu. „Gwałtowny wzrost kosztów wytwarzania energii”

Elektrownia Bełchatów
Elektrownia Bełchatów Źródło:Shutterstock / Pawel_Brzozowski
Polska energetyka ułożona według rządowego PEP2040 doprowadzi do wzrostu cen wytwarzania energii – głoszą autorzy raportu fundacji Instrat. Sporo krytyki spadło na brak postawienia na OZE w dalekosiężnych planach, które sięgają roku 2040.

Fundacja Instrat opublikowała raport „Co po węglu? Potencjał OZE w Polsce”, autorstwa Pawła Czyżaka, Macieja Sikorskiego i Adrianny Wrony. Choć nie brakuje w nim pozytywnych prognoz, jak ta dotycząca możliwości osiągnięcia celów klimatycznych przez Polskę, to wiele miejsca poświęcono krytyce Polityce Energetycznej Polski do 2040 roku (PEP2040).

PEP2040 – rządowe wizje dla energetyki

Zanim można pochylić się nad raportem Instrat, trzeba najpierw przypomnieć, co zakłada przyjęta przez rząd w lutym 2021 roku PEP2040, ponieważ autorzy wielokrotnie odnoszą się do jej założeń.

PEP2040 zakłada m.in., że w 2040 roku ponad połowę mocy zainstalowanych będą stanowić źródła zeroemisyjne, na co pozwolić mają inwestycje w elektrownie jądrowe (ma powstać 6 bloków, pierwszy według planów rozpocznie pracę w 2033 r.) czy rozwój energetyki wiatrowej (zwłaszcza tej na morzu). W 2030 r. udział OZE ma wynieść co najmniej 23 proc. w produkcji energii, a udział węgla – zakłada Ministerstwo Klimatu i Środowiska – ma nie przekraczać 56 proc.

Według PEP2040 moc zainstalowana w farmach wiatrowych osiągnie 5,9 GW w 2030 roku, a w 2040 roku wzrośnie do 11 GW. Z kolei fotowoltaika ma rosnąć z 5-7 GW w 2030 r. do 10-16 GW dekadę później. Takie plany rządu na OZE (energetyka wiatrowa i fotowoltaika) zdaniem autorów raportu „Co po węglu? Potencjał OZE w Polsce” są co najmniej zbyt wyważone i niosą za sobą szereg zagrożeń.