Tu każdy ma swoją narrację. Aktywiści przyjechali do Turowa. Mieszkańcy nie byli zachwyceni

Tu każdy ma swoją narrację. Aktywiści przyjechali do Turowa. Mieszkańcy nie byli zachwyceni

Protest młodych aktywistów
Protest młodych aktywistów Źródło:Facebook / Extinction Rebellion Polska
W sobotę przed jedną z bram kopalni Turów protestowali młodzi aktywiści z kilku krajów. Żądali szybkiego odejścia od węgla i redukcji emisji CO2.

Działacze ekologiczni z organizacji Extinction Rebellion z Niemiec, Czech i Polski protestowali w Bogatyni przeciwko dalszej działalności kopalni w Turowie. Przyjechali z transparentami: „Postawmy się Turowowi – nasza odpowiedzialność”, „Nie dajcie się oszukać. Węgiel nie ma przyszłości” oraz innymi o podobnym wydźwięku.

Aktywiści chcą przyśpieszenia odchodzenia od węgla

Z takim stawianie spraw nie zgadzają się mieszkańcy Bogatyni. Dziennikarze wrocławskiej „Gazety Wyborczej” i Onetu, którzy byli na miejscu, relacjonowali, że część ludzi głośno zastanawiała się, czy aktywiści rozumieją, przeciwko czemu protestują i że nie da się szybkim ruchem wstrzymać działalności kopalni, gdyż dziesiątki powiatów stracą dostęp do prądu.

— Zjeżdżać stąd, co oni mają do gadania? My lepiej wiemy, co my chcemy — miał powiedzieć jeden z mężczyzn, których cytuje Onet. — Jak Turów się zamknie, to wszystko się zamknie. Niech Niemcy pozamykają z Czechami i wtedy będziemy gadać — dodał mężczyzna.

Uczestnicy wydarzenia domagali się, aby polska spółka państwowa PGE nie kontynuowała wydobycia kopalni Turów i nie przedłużała pracy elektrowni, która przy niej działa. PGE zamierza kontynuować wydobycie i spalanie do 2044 roku. Zagraża to nadziei na sprawiedliwą transformację regionu, która mogłaby być sfinansowana miliardami euro z funduszy europejskich.

W trakcie pikiety nie doszło do zamieszek, choć wcześniej istniała obawa, że kontrmanifestację przeprowadzą związkowi górnicy.

To nie był ostatni protest młodych

Extinction Rebellion to międzynarodowy ruch skupiający przede wszystkim młodych ludzi. Wykorzystują akcje masowego obywatelskiego nieposłuszeństwa w celu wymuszenia na rządach działań zapobiegających zmianom klimatu, utracie bioróżnorodności, masowemu wymieraniu gatunków oraz zagrożeniu wyginięciem ludzkości.

– Zdecydowanie nie jesteśmy wrogami polskich górników – zapewnił Arne Springorum z czeskiej grupy XR. – Na martwej planecie nie byłoby miejsc pracy, nawet dla nich. Rozwiązaniem jest szybka sprawiedliwa transformacja energetyczna, która zapewni miejsca pracy w zrównoważonym przemyśle dla osób zatrudnionych w kompleksie Turów. (Raport stop turów) Jednak takie rozwiązanie sabotuje zarówno PGE, jak i polski rząd.

Z kolei Miłosz Segedyn, współorganizator protestu powiedział, że „protesty w tym miejscu będą się powtarzać”.

W zeszłym tygodniu Komisja Europejska poinformowała, że wysłała do Polski dwa wezwania do zapłaty kar za Turów, ale jak dotąd nie otrzymała ani grosza.

Komisja Europejska wysłała wezwania do zapłaty. Pozostały bez odzewu

Rzecznik KE Balazs Ujvari powiedział, że została uruchomiona „standardowa procedura” poprzez wysłanie wezwania do zapłaty. Wyjaśniał, że płatności należne są od 20 września, gdy TSUE nałożył na Polskę karę. Pierwsze wezwanie dotyczyło okresu od 20 września do 19 października. Ujvari dodał, że KE ma „solidne procedury”, aby „odzyskać kary”. – Zostałoby zrobione poprzez potrącenie kwoty wymienionej w pierwszym wezwaniu do zapłaty z płatności, które kraje członkowskie otrzymują z budżetu UE – doprecyzował.

Negocjatorzy ustalają treść porozumienia od czerwca

Prace nad porozumieniem między Polską i Czechami trwają od czerwca 2021 roku. Jako że przez wiele tygodni nie dawały szans na osiągnięcie porozumienia, we wrześniu KE zaczęła naliczać kary w wysokości 500 tys. euro za każdy dzień działalności kopalni wbrew środkowi zapobiegawczemu, który nałożył TSUE.

Już w listopadzie polska delegacja zapewniała, że umowa jest już od pewnego czasu gotowa. Artur Soboń powiedział, że pod koniec października pozostawał jeden sporny element. Kolejne tygodnie pokazały jednak, że negocjacje wcale nie zmierzały do finału. W listopadzie na czele polskiej delegacji stanęła nowa minister klimatu Anna Moskwa. Z kolegi w grudniu marszałek województwa dolnośląskiego Cezary Przybylski stwierdził, że porozumienie z Czechami powinno zostać podpisane do końca 2021 roku, bo inaczej nie będzie się Polsce opłacać. – Im dłużej dochodzimy do tego porozumienia, tym kwoty powodują, że to porozumienie staje się coraz mniej realne – stwierdził.

Czytaj też:
Spór wokół Turowa wciąż trwa. KE upomina się o pieniądze, a czeska minister ma propozycję

Opracowała:
Źródło: Wprost / Onet