Już kilka dni po agresji Rosji na Ukrainie zachodni świat zaczął nakładać na Rosję sankcje. Unia Europejska przyjęła już pięć pakietów i nie wyklucza kolejnych, ograniczenia nałożyły Stany Zjednoczone, Kanada, Japonia… W efekcie rosyjskim przedsiębiorcom coraz trudniej prowadzić interesy z zagranicznymi partnerami, statki pod rosyjską banderą mogą swobodnie zawijać tylko do niektórych portów, a rosyjskie samochody ciężarowe nie mogą już wjeżdżać na teren Unii Europejskiej. To tylko kilka przykładowych ograniczeń, choć z pewnym rozczarowaniem musimy przyznać, że choć nałożone na Rosję sankcje są bez precedensu, gdy wziąć pod uwagę rozmiar, to nadal nie został osiągnięty ich efekt, czyli tak dalekie osłabienie rosyjskiej gospodarki, by Kreml musiał zakończyć działania wojenne. Nawet to, co było określane mianem „opcji atomowej”, czyli odłączenie Rosji od systemu SWIFT, nie przyniosło pożądanego rezultatu – pewnie dlatego, że zostało przeprowadzone „na pół gwizdka” i kilka banków nadal swobodnie realizuje transakcje.
Iran udoskonalił sposoby obchodzenia sankcji
Coraz bardziej izolowana Rosja musi teraz znaleźć sposób, by jednak nie dać się tak zupełnie „odstawić” na boczny tor. Internetowy serwis informacyjny CNN zastanawia się, w jakim stopniu skorzysta przy tym z metod, które do perfekcji doprowadził Iran. Przez kilka ostatnich lat był najbardziej obłożonym sankcjami krajem świata, a przecież mimo tego jego gospodarka ma się nieźle: nie jest państwem upadłym, ludzie nie głodują, a irańskie surowce płyną szerokim strumieniem do zagranicznych odbiorców. Tak jak sprytni oszuści są zawsze o krok przed podążającymi za nimi policjantami, tak państwo, które nie ma już nic do stracenia, może opracować całą strategię unikania sankcji. Iran opracował to w każdym calu, a Rosjanie na pewno już od dawna studiują uważnie wszystkie sprawdzone metody.
Unia Europejska nie zgodziła się (jeszcze) na embargo na rosyjską ropę, więc każdego dnia zasila rosyjski reżim twardą walutą. Zapowiada jednak stanowcze i nieodwracalne odchodzenie od rosyjskich surowców i w najbliższych miesiącach ma stać się od nich niezależna. Gdyby jednak zapadła decyzja o embargu na ropę, Rosja mogłaby skorzystać z irańskiego „patentu” polegającego na zmianie nazwy mieszanki eksportowanej ropy i zamianie statków, które przewożą ropę – spekuluje CNN.
Tajemnicze operacje pod osłoną nocy
Już 10 lat temu agencja Reuters donosiła, że aby uniknąć nałożonych w 2012 roku sankcji, Iran rozlokowywał miliony baryłek ropy w małych azjatyckich portach. Wszystko odbywało się jak w filmie szpiegowskim: pod osłoną nocy przenoszono ładunek ze statków irańskich na statki pływające pod inną banderą, skąd od razu – albo po wcześniejszym zmagazynowaniu ich w małych portach – trafiały do zachodnich kupujących. „Około 8 proc. największych tankowców na świecie jest obecnie zaangażowanych w przemyt objętej sankcjami ropy naftowej, w dużej mierze obejmującej produkt irański i wenezuelski” – mówił w 2012 roku Cormac Mc Garry, ekspert ds. bezpieczeństwa w Control Risks w Londynie.
Zaangażowane w takie akcje załogi tankowców doskonale wiedzą, że robią coś nielegalnego – aby nie dać się złapać na przestępczej działalności, wyłączają na czas przenoszenia baryłek z ropą swoje automatyczne systemy identyfikacji. Świadomości pochodzenia ropy nie mają natomiast kupujący ropę – ani hurtownicy i dystrybutorzy, ani tym bardziej konsumenci. Nie wiedzą, że tankując auto, wspierają reżim. Ropa zostaje starannie „wybielona”, zanim dotrze do dystrybutorów.
Windward, izraelska firma wywiadu morskiego, poinformowała, że w ciągu ostatniego miesiąca zidentyfikowała tego rodzaju praktyki realizowane przez rosyjskie tankowce. Jak się to odbywało? Zaangażowany w proceder zagraniczny tankowiec wpływał do rosyjskiego portu, tam przeprowadzano przekazanie baryłek, po czym odpływał, a trefny towar załoga opisywała jako pochodzący z państwa, które żadnymi sankcjami nie jest obłożone. Jak podaje Windward, tankowce zaangażowane w tę działalność popłynęły następnie do Ameryki Północnej, Azji i Europy, słowem – rozprowadziły rosyjską ropę po całym świecie.
Mieszanka łotewska – i wszystko w dokumentach się zgadza
Aby sprzedać swoją ropę, Iran od wielu lat miesza ją z ropą wydobywaną w innych państwach. Jest wprowadzana do sprzedaży jako ropa nieirańska, a więc nie podlega żadnym ograniczeniom, a zyski z transakcji dzielone są między Iran i państwo współpracujące. Do mieszania (zwanego też rebrandingiem) dochodziło przede wszystkim w Malezji, stąd produkt końcowy przyjęło się nazywać „mieszanką malezyjską”.
Bloomberg donosił w kwietniu, że Rosja już testuje wprowadzanie ropy poprzez mieszanie jej z ropą z krajów, które żadnych ograniczeń nie muszą się bać. Dochodzi do tego na Łotwie, czego rezultatem jest „mieszanka łotewska”, która w 49,9 proc. składa się z rosyjskiej ropy.
Ujawnienie, że firma korzysta z ropy z kraju objętego sankcjami, rodzi dla niej ryzyko strat finansowych i utraty reputacji, ale „popyt na ropę może spychać niektórych nabywców w głębokie zakątki czarnych rynków”, pisze CNN.
„Rynki towarowe wcale nie są przekonane, czy rosyjskie dostawy można zastąpić”, powiedział Esfandyar Batmanghelidj, założyciel i dyrektor generalny think tanku Bourse & Bazaar Foundation w Londynie.
Iran zbudował mroczną sieć, która wykorzystuje firmy-przykrywki i transakcje okrężne do prania pieniędzy i unikania sankcji. Rosja nie musi więc wyważać otwartych drzwi i naiwnością byłoby zakładanie, że nie uczyni wszystkiego co w jej mocy, by obejść sankcje. Ryzyko sięgania po wszystkie możliwe środki, także (a właściwie – przede wszystkim) nielegalne powoduje, że państwa zachodnie muszą mieć na uwadze, że nie wystarczy samo ogłoszenie i wdrożenie sankcji, ale trzeba jeszcze kontrolować, czy nie są obchodzone.
Czytaj też:
Sankcje wobec Rosji. Szefowie komisji polskiego i niemieckiego Sejmu zgodni