Zazielenić się albo zginąć: Zielone inwestycje i ich finansowanie
Artykuł sponsorowany

Zazielenić się albo zginąć: Zielone inwestycje i ich finansowanie

EKG, debata „Zielone inwestycje  i ich finansowanie”
EKG, debata „Zielone inwestycje i ich finansowanie” Źródło:Materiały prasowe
Transformacja energetyczna oznacza falę projektów inwestycyjnych, które będą jej podstawą: inwestycje w nową infrastrukturę, ale przede wszystkim w OZE. Polskie firmy mierzą się także z koniecznością stworzenia podstaw gospodarki wodorowej – to wnioski z panelu dyskusyjnego „Zielone inwestycje i ich finansowanie”, który odbył się w ramach XIV Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

W dyskusji wzięli udział: Krzysztof Surma, wiceprezes zarządu ds. finansów Tauron Polska Energia SA, Sara Piskor, dyrektor ds. strategii, public affairs i komunikacji Europejskiej Sieci Operatorów Systemów Przesyłowych Gazu, Sylwia Pawlak, dyrektor ds. innowacji Grupy LOTOS SA, Bartłomiej Pawlak, wiceprezes zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju SA, Grzegorz Rabsztyn, szef EIB Group Office w Warszawie oraz Robert Dąbrowski, dyrektor Departamentu Energii w ING Banku Śląskim SA.

Motywem przewodnim spotkania było pytanie o finansowanie inwestycji prowadzących do zmiany modelu funkcjonowania rynku energetycznego. Dyskutowano na temat projektów inwestycyjnych, które bez wątpienia staną się podstawą transformacji energetycznej – nie tylko w Polsce, ale w całej Europie.

LOTOS stawia na dywersyfikację

– Globalne trendy wymuszają zmianę, dywersyfikację kierunków działań, niezależnie od branży, w której działamy – rozpoczęła Sylwia Pawlak (Grupa LOTOS SA). – Bez zmian w kierunku zielonej energii biznes nie pójdzie do przodu – dodała. Grupa LOTOS stawia więc na dywersyfikację swojej działalności: paliwa alternatywne, wodór, zieloną energię.

LOTOS nie jest firmą energetyczną, nie planuje więc dużych inwestycji w obszarze OZE, ale interesuje się kwestią wodoru, który jest produktem dobrze znanym, wykorzystywanym w procesach rafineryjnych.

LOTOS prowadzi m.in. na projekty inwestycyjne związane z zielonym wodorem, np. program Green H2.

– Realizujemy projekty Pure H2 [Instalacja Oczyszczania Wodoru i Infrastruktura do Tankowania – red.]. Mamy też kilka takich, które na początku były projektami badawczo-rozwojowymi, widzimy jednak, że mogą być one skalowalne – dodała Sylwia Pawlak. – Sam program Green H2 wiąże się z kosztami wielomiliardowymi. Składaliśmy wnioski do Innovation Fund, stawiamy na finansowanie z zewnątrz, rzecz jasna – również środki publiczne, project finance, ale nie wykluczamy nawet udziału inwestorów zagranicznych – podkreśliła.

Tauron zmusza wiatr i słońce do pracy

Krzysztof Surma (Tauron Polska Energia SA) zaznaczył, że szacowana skala inwestycji w OZE jest olbrzymia – jeszcze przed wojną na Ukrainie eksperci mówili o blisko 200 mld euro. Do tranformacji i dekarbonizacji potrzebne są duże środki, a skala wyzwań jest spora.

Tauron skupia się na farmach wiatrowych na lądzie i rozbudowie fotowoltaiki. Swoje projekty finansuje poprzez formułę koroporacyjną, finansowanie na poziomie spółki holdingowej – co jak zaznaczył, jest relatywnie szybkim i prostym modelem finansowania inwestycji. Tauron liczy także na fundusze unijne – Fundusz Transformacji Energetyki i Fundusz Innowacji – nie wykluczając formuły project finance.

Pieniądze na zieloną zmianę

O ogromnej skali inwestycji mówił także Grzegorz Rabsztyn (EBI). Eksperci Europejskiego Banku Inwestycyjnego szacują, że aby zrealizować cele Europejskiego Zielonego Ładu, niezbędne jest wydawanie nawet ok. 350 mld euro rocznie, stąd konieczna jest inwestycyjna dywersyfikacja – od inwestycji prywatnych, przez dużą rolę sektora publicznego, po inwestycje sektora bankowego, banków rozwoju, które – jak podkreślił – mogą przyspieszyć proces transformacji. EBI stawia m.in. na inwestycje w czysty transport miejski – tramwaje, autobusy, szybką kolej miejską i metro, zielone inwestycje małych i średnich przedsiębiorców.

– Rynek jest duży, a banki, które na nim chcą być, są już doświadczone. Do każdego projektu podchodzimy indywidualnie – mówił Robert Dąbrowski (ING Bank Śląski). – Skupiamy się na projektach OZE w zakresie fotowoltaiki i farm wiatrowych.

O roli PFR w zielonej transformacji opowiadał z kolei Barłomiej Pawlak. Podkreślił, że znajdujemy się w momencie przełomowym, w którym decyzje powinny zapadać szybko: – Niedługo każda firma będzie musiała się zazielenić albo zginąć.

Polski Fundusz Rozwoju udziela wsparcia także samorządom. Finansowany projekt musi być jednak wiarygodny pod wieloma względami. – Przypatrujemy się technologii, ale też ludziom, którzy są za projekt odpowiedzialni – temu, czy mają dorobek, czy realizowali wcześniej fundusze, a jeśli pracujemy z samorządem – to czy mamy do czynienia z projektem bezalternatywnym lub czy alternatywy zostały ostatecznie odrzucone. Bardzo istotna jest responsywność – mówiąc kolokwialnie: dziś pytanie, dziś odpowiedź. Tego właśnie oczekujemy – zaznaczył.

Finansowanie projektów wodorowych

Bardzo ciekawą perspektywę przestawiła Sara Piskor (Europejska Sieć Operatorów Systemów Przesyłowych Gazu). – Wszyscy podkreślają, że wodór jest na rynku projektem niedojrzałym, dlatego trudno jest zdobyć finansowanie tych projektów. Wzięliśmy więc na warsztat de-risking. Konstruujemy projekt, w którym mamy wielu różnych aktorów, a pomysł polega na zbudowaniu miniłańcuchów dostaw, w związku z czym ryzyko dzielone jest na wszystkich partnerów.

Sara Piskor zaznaczyła, że większość systemów można dostosować do przesyłu wodoru, a koszt repurposingu sieci przesyłowych jest aż o 70 proc. niższy od budowy nowych sieci.

– Jestem wielką orędowniczką wodoru – nawiązała do wypowiedzi poprzedniczki Sylwia Pawlak z Grupy LOTOS SA. – Musimy spojrzeć na model biznesowy całościowo. Towarzyszy nam oczywiście niepewność dotycząca cen prądu i emisji, co bardzo mocno wpływa na finansowanie projektów, a także brak regulacji. Kiedy realizujemy projekt, często właśnie dlatego bardzo długo czekamy na wszelkie zgody – kontynuowała Sylwia Pawlak. – Jest to oczywiście barierą w realizacji projektów szybko i sprawnie, co jednak nie oznacza, że z tego powodu od nich stronimy.