Najbliższe morze to dla Czechów z północy kraju Bałtyk. Mogą się na nasze wybrzeże dostać na kilka sposobów: samolotem, mogą przejechać całą Polskę samochodem, co zabiera dużo czasu i wymaga zmiennika za kółkiem. Mogą też jechać pociągiem – z przesiadkami we Wrocławiu albo Warszawie.
A gdyby tak wyeliminować przesiadki, komfort podróży bardzo by się poprawił. Państwowy przewoźnik Ceske drahy chce uruchomić pociąg, który połączy Pragę z Gdynią, a po drodze zatrzyma się w Pardubicach, Uściu nad Orlicą, Kłodzku, Wrocławiu, Lesznie, Poznaniu i Bydgoszczy. Przy założeniu pełnego wykorzystania efektów modernizacji linii Wrocław – Poznań, pociąg z Pragi do Gdyni jechałby około 9 godzin.
Pierwsze kursy mają ruszyć w grudniu 2023 roku, ale niewykluczone, że uda się to sfinalizować szybciej. Czesi czekają na nowe lokomotywy, ale przewoźnik ma już zgodę tamtejszego Ministerstwa Transportu. Udało się również zawrzeć porozumienie z PKP.
Czesi chcą nas wozić aż do Chorwacji
Serwis next.gazeta wymienia także inne czeskie pomysły na to, jak wykorzystać polskie tory. Uruchomienia połączenia z Pragi do Gdyni nie wyklucza też prywatny czeski przewoźnik RegioJet. „Dziennik Gazeta Prawna” donosił, że RegioJet chce także uruchomić sezonowy pociąg w Alpy (z Warszawy przez Katowice do Austrii i granicy z Włochami), czyli ukłon dla udających się na narty. Rozważa również dwa nocne pociągi łączące Warszawę i Ostendę w Belgii (przez Berlin, Amsterdam i Brukselę), które mogłyby kursować od 2022 roku.
W 2023 mógłby wyjechać pociąg z Polski do Chorwacji - takie połączenie działa już z Pragi i wpisało się w oczekiwania podróżnych.
Czytaj też:
Słynne zdjęcie Andrzeja Dudy z Końskich. Sprawa ma swój finał