Ta wiadomość zelektryzowała nie tylko kierowców czy właścicieli firm transportowych. Jest również szeroko komentowana przez internautów w mediach społecznościowych. Chodzi o znacznie niższe, niż się tego spodziewali analitycy, ceny paliw na stacjach Orlenu. Tydzień temu kierowcy przecierali oczy ze zdumienia, płacąc za litr benzyny czy diesla poniżej 6 zł. Sieć obiegły zdjęcia stacji należących do multienergetycznego koncernu wraz z nowym cennikiem 5,99 zł za litr.
Ceny benzyny. Polska ma najtańsze paliwa w Unii Europejskiej
O paliwowym cudzie, jaki ma miejsce w naszym kraju, głośno było także w całej Wspólnocie. Z cotygodniowych danych publikowanych przez Komisję Europejską wyszło na jaw, że Polska stała się liderem pod względem cen benzyny w Unii Europejskiej. Jak wynika z unijnego raportu średnia cena benzyny w naszym kraju wyniosła wówczas ok. 1,33 euro za litr. Tańsze niż w innych unijnych państwach były ceny oleju napędowego. W tym rankingu nasz kraj znalazł się na drugim miejscu, ustępując pierwszeństwa Malcie. Cena diesla w Polsce wyniosła 1,32 euro za litr.
W kolejnych dniach temat cen paliw poniżej psychologicznej bariery szybko stał się nośnym zarówno na polskiej scenie politycznej, jak i wśród ekspertów od ekonomii czy gospodarki. Wielu analityków nie kryło zaskoczenia paliwami z „piątką” z przodu. Ich zdaniem taki scenariusz w ogóle nie powinien mieć miejsca, gdyż ceny ropy na światowych rynkach rosną, a u nas jest zupełnie odwrotnie. Do obniżek koncernu musiały dostosować się inni gracze na paliwowym rynku.
Niskie ceny paliw. Klienci tankowali na zapas
Niskie ceny paliw sprawiły, że na wielu stacjach odnotowano znacznie większy popyt na tańszy surowiec. Część kierowców, także i tych biznesowych, obawiając się podwyżek cen paliw, tankowała do pełna nie tylko bak auta, ale też kanistry. Kupowanie na zapas paliwa w znacznym stopniu utrudniało logistykę na stacjach.
Jako pierwsze zareagowały niektóre stacje sieci Shell, wprowadzając ograniczenie do 100 litrów zakupy oleju napędowego. Kolejni eksperci, zamieszczając zdjęcia w sieci z nietypowym apelem do kierowców, zastanawiali się, czy nie idziemy węgierskim śladem. Pojawiły się obawy, że wkrótce może zabraknąć paliwa. Z kolejną odezwą do kierowców o nietankowanie na zapas zwrócił się przedstawiciel multienergetycznego giganta, który zapewnił, że dostawy paliw na stacje Orlen oraz do klientów hurtowych przebiegają bez zakłóceń.
Prezes Obajtek wyjaśnił dlaczego płacimy mniej za paliwo
Coraz częściej zaczęły pojawiać się opinie, że mamy do czynienia z manipulacją cenami. Niektórzy twierdzą, że Orlen sprzedaje teraz paliwo wyborcze, a po 15 października, kiedy odbędą się wybory parlamentarne w Polsce, będą zdecydowane podwyżki benzyny i diesla. Z taką opinią nie zgadza się Daniel Obajtek, prezes Orlenu, który przedstawił wizję firmy i obecnych cen paliw.
– Politykę cenową kształtuje się z dłuższej perspektywy czasu. Zarówno koncern, jak i rynek nie lubi bardzo mocnych tzw. huśtawek cenowych. Jesteśmy firmą wolnorynkową, patrzymy na stabilną politykę cenową i utrzymujemy tę stabilną politykę cenową — mówił w rozmowie z Wprost.pl podczas zwiedzania zakładów Anwil we Włocławku.
Szef multienergetycznego koncernu podkreślił, że proces fuzji, proces integracji gazu, integracji ropy zapewni firmie zdecydowanie większą stabilność. Prezes Obajtek podkreślił, że już w lipcu dzięki wprowadzeniu letnich promocji zarówno w detalu, jak również i w hurcie, ceny paliw były poniżej 6 zł za litr. – Mamy politykę firmy, mamy plany produkcyjne, mamy plany finansowe i idziemy zgodnie z planami, które wyznaczyliśmy sobie w zeszłym roku — zaznaczył.
Czytaj też:
Sasin: Ceny paliw w Polsce będą najniższe, albo jedne z najniższych w EuropieCzytaj też:
Eksperci przecierają oczy. Benzyna i diesel poniżej 6 zł