Śmigłowcowy ból głowy? Wnioski po MSPO 2020

Śmigłowcowy ból głowy? Wnioski po MSPO 2020

MSPO 2020 w Kielcach
MSPO 2020 w Kielcach Źródło:Targi Kielce
Potrzeby wojska są sukcesywnie realizowane, ale jeszcze wiele etapów modernizacji armii przed nami. Covidowe MSPO pokazuje od strony popytowej i podażowej, które z nich są kluczowe i kto liczy się w stawce. W zakresie Sił Zbrojnych, obok realizacji programów Wisła, Narew, Harpia czy Wilk, to programy śmigłowcowe – Kruk, Perkoz i Kondor – mogą przyspieszyć, zwłaszcza, że producenci kuszą współpracą przemysłową.

10 września zakończył się Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego (MSPO) w Kielcach. Tegoroczna edycja z powodu ograniczeń epidemiologicznych gościła mniej zwiedzających niż zazwyczaj. Ostatecznie do Kielc przyjechało 185 wystawców z 15 krajów. Ci, którzy dotarli, mieli okazję zobaczyć sprzęt pancerny (zmodyfikowane czołgi T-72 i Leopard), lotniczy (Apache AH-64, Bell 407 GXi, Bell 505), rakietowy (Dana) czy komponenty walki na morzu lub w cyberprzestrzeni.

Obecni wystawcy starali się przyciągać uwagę bądź to ofertą stoiska, bądź sprzętem na placu (PGZ, Lockheed Martin, Raytheon Technologies, Rafael, MBDA, Hyundai Rotem, Boeing, Bell). Spośród towarzyszących targom wydarzeń konferencyjnych i medialnych na uwagę zasługiwały: podpisanie umowy przez Hutę Stalowa Wola SA i czeską spółkę Tatra Export S.R.O na dostarczenie przez tą ostatnią pojazdów dla Wojsk Rakietowych i Artylerii, debiut Ford Ranger XLT czy wręczenie nagród Lider Bezpieczeństwa Państwa oraz DEFENDER. Z pozytywnym odbiorem spotkał się też lunch prasowy „Śmigłowce Bell dla Polski”.

Widoczna była obecność polskich firm. Zobaczyliśmy m.in. innowacyjne polskie symulatory (Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia), radary od PIT-RADWAR (artyleryjski „Liwiec”), zestawy przeciwlotnicze „Piorun” lub „Pirat” od Mesko (ten ostatni jeszcze w fazie rozwojowej) czy choćby rozwiązania w zakresie nowoczesnej amunicji (Zakłady Chemiczne NITRO-Chem) lub OSINT (np. Quaero).

Swój wydźwięk miały też słowa Jeremy’ego Quina, ministra do spraw zamówień obronnych Zjednoczonego Królestwa, wypowiedziane podczas uroczystości otwarcia: – Jak wielkim zaszczytem jest być tu dziś z wami. W Wielkiej Brytanii zawsze jesteśmy pod wielkim wrażeniem wytrzymałości i determinacji Polaków. Przykłady tej wytrzymałości i determinacji można mnożyć, patrząc na wieloletnią historię narodu. Zatem nie jest zaskoczeniem, że mimo wszystkich wyzwań, przed którymi stoi świat, to właśnie Polska daje przykład, organizując najwyższej klasy targi. Liczby może są bardziej skromne, od tych, do których się przyzwyczailiśmy. Ale jakość jak zawsze wysoka – mówił Quin, który przewodniczył brytyjskiej delegacji organizującej podczas MSPO Wystawę Narodową.

Motywy przewodnie

Choć Brytyjska Wystawa Narodowa robiła wrażenie, to wśród zagranicznych wystawców ilościowo dominowały firmy amerykańskie. Trudno było nie odnieść wrażenia, że to US Army wraz ze swoim zapleczem sprzętowym i osobowym wybijały się na pierwszy plan. Dla regularnie odwiedzających MSPO część amerykańska może i nie była tak imponująca jak zawsze, ale makiety „szponów” dla Harpii, SkyCeptora, bezzałogowego Kojota, pocisku Sidewinder, czy F-35 mogły się podobać. Podobnie jak zaparkowany AH-64E czy maszyny Bella – wspomniany 407 GXi i 505. Pierwszy dopiero co przyleciał z Czech do Polski na wyposażenie Policji, drugi może być przeznaczony zarówno dla służb mundurowych, jak i biznesu.

Agendzie Targów przewodziły dwa tematy: pancerno-rakietowy i lotniczy, w tym program Harpia (samoloty piątej generacji) oraz programy Kruk, Perkoz i Kondor (śmigłowce bojowe, wielozadaniowe i wsparcia Marynarki Wojennej). Spotkanie prasowe „Bell Helicopters for Poland” potwierdziło, że teksański potentat lotniczy nie rezygnuje z polskiego rynku. Przedstawiciele firmy przypomnieli aktualną ofertę militarną. Koncentrując się na sprawdzonej przez amerykańskich Marines rodzinie śmigłowców H-1: uderzeniowym Viperze AH-1Z oraz wielozadaniowym Venomie UH-1Y, deklarowali zarazem gotowość dostosowania innych śmigłowców do potrzeb użytkownika.

Joel Best, dyrektor sprzedaży wojskowej i strategii na Europę, Bliski Wschód, Azję Środkową w Bell Textron, odnosząc się do kwestii rozwiązań skrojonych na miarę, stwierdził, że największym błędem popełnianym przez decydentów wybierających śmigłowce jest szukanie takich maszyn, które wypełnią wszystkie misje.

– Takie podejście nie przyniesie rezultatu, żaden śmigłowiec nie zrobi wszystkiego idealnie, ale pakiet złożony z maszyn podobnych od strony technicznej – już tak. Bell ma świetną i stabilną flotę mieszaną z mnóstwem opcji, które będą pasowały do wszystkich rodzajów misji – dodał.

MSPO 2020 w Kielcach

Poinformował też, że śmigłowiec uderzeniowy AH-1Z jest jedynym, który przenosi pociski kierowane powietrze-powietrze AIM-9 Sidewinder, dokładnie takie, w jakie uzbrojone są F-35 zamówione niedawno przez MON. Istotną zaletą oferty opartej na H-1 ma być też rachunek ekonomiczny.

Oba śmigłowce, Viper i Venom, mają 85 proc. wspólnych elementów, identyczne jest też wyposażenie kabiny pilota oraz układ napędowy, łącznie z silnikiem GE T700. To znacznie ułatwia obsługę i obniża koszty użycia, bo zmniejsza liczbę zapasowych części, które trzeba magazynować. Również piloci, szkoląc się na jednym z tych śmigłowców, w zasadzie bez problemu mogą przesiąść się na drugi – mówił Best, podkreślając zarazem, że widzi Polskę jako największego, poza amerykańską piechotą morską, użytkownika śmigłowców klasy H1 zarówno po stronie wojskowej, jak i cywilnej.

Dla Polski

Nie wiadomo jednak, które maszyny - poza AH-1Z - finalnie zostaną zaproponowane, ponieważ szczegóły programów Perkoz i Kondor nie są jeszcze znane. Cierpliwość Bella opłaciła się w Czechach i może opłacić się też w Polsce. Best pytany o szanse swojej firmy, uwzględniając fakt, że w Polsce działają już dwa konkurencyjne zakłady produkcyjne, odpowiedział: – Prowadzimy rozmowy z Polską, ale w grę wchodzą trzy programy, co czyni projekt bardziej skomplikowanym. Nie jesteśmy w Polsce dlatego, że łatwo się tu robi interesy, przeciwnie, jesteśmy świadomi wyzwań, ale jednocześnie zdeterminowani, aby je podjąć. Wierzymy w naszą, ale i waszą technologię. Jesteśmy gotowi współpracować z polskimi ministerstwami, niecierpliwie czekamy na to, aby spełnić ich wymagania, i zależnie od przeznaczonego budżetu oraz wymogów zrobimy co tylko w naszej mocy, aby wspólnie z polskim rządem i przemysłem odnieść sukces. Bell będzie trudny do pobicia pod względem technologii i zakresu współpracy z polskim przemysłem.

MSPO 2020 w Kielcach

Równie wielką chęć na wygraną mają inni producenci śmigłowców. Leonardo intensywnie promuje swój pakiet dla Polski i MSPO było kolejną ku temu okazją. Producent AW159 Wildcat w tej edycji targów postawił na makietową prezentację maszyny proponowanej dla programu Perkoz, czyli AW139, a także W-3 Sokół (w wersji dozbrojonej). Leonardo prezentował też grafikę AW249 - pierwsze egzemplarze mają pojawić się w 2025 roku. Z kolei Janusz Zakręcki, prezes PZL Mielec w rozmowie z mediami podkreślał, że Black Hawki z Polski to towar eksportowy, na którym skorzysta cała gospodarka. Chcąc utrzymać dobrą kondycję finansową, PZL Mielec poszukuje nisz i otwiera się na modyfikacje pod kątem cywilnych klientów.

Bell również deklaruje daleko idącą współpracę z polskim przemysłem. I choć nie ma obecnie w Polsce żadnego własnego zakładu, Amerykanów to nie zraża, bo upatrują szanse w głębokiej kooperacji z istniejącymi w Polsce podmiotami (np. WZL-1), klastrami i ośrodkami B+R.

Polska w Future Vertical Lift

Dowodem realnych możliwości włączania polskich przedsiębiorstw w łańcuch dostaw Bella ma być współpraca teksańskiego potentata z firmami z Polski przy tworzeniu pierwszego na świecie awionicznego Centrum Technologii Wytwarzania (MTC - Manufacturing Technology Center), wspierającego projektowanie i wdrażanie innowacji Bella w Future Vertical Lift (FVL – amerykański program budowy śmigłowców przyszłości pionowego startu).

MSPO 2020 w Kielcach

W rozmowie z „Wprost” Erwin Boone, kierownik ds. współpracy przemysłowej Bell Textron, akcentując kryteria takiej współpracy, a także potencjał technologiczny Polski, wyjaśniał: – 

Już teraz Bell współpracuje z dwoma polskimi firmami, i to nie w ramach offsetu ani przetargu czy współpracy z rządem, ale tylko dlatego, że technologie dostarczane przez te firmy spełniały wysokie wymagania i okazały się potrzebne do produkcji helikopterów Bella.

Ten przykład, jak wskazywał Erwin Boone, to dowód na to, że Bell ceni sobie polski dorobek. A także namiastka tego co koncern może zaoferować polskiemu przemysłowi, jeśli propozycja Bella zostanie wybrana w programach modernizacyjnych.

Czy możliwości włączenia Polski do FVL są realne, jeśli do programów śmigłowcowych zostanie wybrana propozycja tej firmy?– W FVL zaangażowanych jest wiele państw i zachęcałbym Polskę do dołączenia do programu. Chętne do współpracy kraje muszą najpierw wystosować Letter of Interest. Współpraca na pewno przyniesie wiele korzyści. Polska, jeśli przystąpi do FVL, a takie programy jak Kruk czy Kondor są pośrednim krokiem dotarcia do tego, umocni z pewnością swoją pozycję militarną – wyjaśnił Joel Best.

Czytaj też:
Zapomniany Kruk poczeka na Perkoza? Gra o polskie śmigłowce wojskowe

A Erwin Boone dodał: – Bell jest jedynym producentem występującym w obu programach FVL, tj. FARA i FLRAA, a to świadczy o naszej sile. Jeśli programy takie jak Kruk czy Perkoz ruszą, to wasz przemysł będzie potrzebował zaplecza w postaci takich ośrodków technologii i kompetencji jak MTC. Takie centra mogą być tworzone również w Polsce. Na wszystko potrzeba czasu, ale jestem przekonany, że stopniowo dojdzie do zaangażowania polskich technologii w programie Future Vertical Lift.

Wtórował mu Andy Woodward, kierownik kampanii międzynarodowych Bell Textron (który będzie współkoordynował działania Bella w Polsce): – Gdy będziemy zaangażowani w modernizację polskiej floty śmigłowców, połączymy się z polskim przemysłem. Wtedy współpraca w ramach FVL będzie tego naturalną konsekwencją – mówił.

MSPO 2020 w Kielcach

Podsumowując tegoroczne MSPO: to z pewnością nie były takie same targi jak wcześniej. Zauważalna była mniejsza liczba wystawców i wydarzeń towarzyszących oraz skromniejsze delegacje. Ale, jak podczas finałowej Gali DEFENDER mówił Sebastian Chwałek, sekretarz stanu w MON, trzeba docenić trud organizatorów, którzy mimo trudnych okoliczności podtrzymali tradycję targowych spotkań, kluczowych dla przemysłu zbrojeniowego.

Czytaj też:
Mochoń: Polsce grozi utrata pozycji lidera targów w Europie Środkowej

Opracowała:
Źródło: Wprost