Polska firma z tradycjami przegrała z powodzią. Ale zamierza dalej wypłacać pensje

Polska firma z tradycjami przegrała z powodzią. Ale zamierza dalej wypłacać pensje

Dodano: 
Zalany sklep
Zalany sklep Źródło: PAP / Łukasz Ogrodowczyk
Fabryka Cukry Nyskie, mimo ogromnych strat spowodowanych przez powódź, zapewniła pracownikom pełne wynagrodzenie i walczy o jak najszybsze wznowienie produkcji.

Powódź, która przetoczyła się przez Nysę, zadała poważny cios lokalnej Spółdzielni Pracy Cukry Nyskie, producentowi popularnych słodyczy takich jak "Nyskie", "Chrups" czy "Deserro". Zakład został zalany, a straty szacuje się na 4 miliony złotych. Mimo poważnych uszkodzeń maszyn i konieczności wstrzymania produkcji, prezes firmy, Andrzej Chomyszczak, zapewnił, że wszyscy pracownicy otrzymają pełne wynagrodzenie.

Zakład w ruinie po powodzi

Powódź wyrządziła w fabryce ogromne szkody, niszcząc kluczowe urządzenia produkcyjne. Woda zalała halę produkcyjną na wysokość 10 cm, a w kotłowni osiągnęła poziom 3 metrów, uszkadzając piece niezbędne do dalszej działalności. Dodatkowo, woda w piwnicach zniszczyła m.in. specjalistyczne maszyny do produkcji opakowań, każda warta prawie 100 tysięcy euro.

Zakład mierzy się nie tylko ze stratami materialnymi. Dla wielu pracowników, których liczba wynosi około 200, sytuacja jest podwójnie trudna, ponieważ ich domy również zostały zalane. Prezes podkreślił, że jest to dramat dla licznych rodzin, w tym także tych, gdzie w spółdzielni zatrudnieni są małżonkowie i ich dzieci.

Próby ochrony fabryki przed napływem wody trwały od soboty. Jednak mimo wysiłków – w tym dostarczenia zaledwie 10 worków z piaskiem – woda w końcu przedostała się do zakładu, powodując poważne zniszczenia. Prezes Chomyszczak zaznaczył, że choć czekali w kolejce na wypompowanie wody, nikt nie przejmował się sytuacją ich firmy. Pomoc przyszła dopiero od prywatnych osób, przedsiębiorców oraz samych pracowników, którzy spontanicznie zaczęli działać.

Fabryka Cukry Nyskie dotknięta powodzią

Aby przywrócić zakład do pełnej sprawności, spółdzielnia rozpoczęła zbiórkę pieniędzy. Dodatkowo, firma liczy na wsparcie ze strony rządu oraz odszkodowanie od ubezpieczyciela. Zamawiający, w tym sieci handlowe takie jak Lidl i Kaufland, zrezygnowali z kar umownych za opóźnienia w dostawach, a niektóre firmy, jak Dino, wpłaciły nawet zaliczki, aby pomóc firmie przetrwać ten trudny czas.

– Największym wyzwaniem pozostaje naprawa kotłowni, bez której nie możemy wznowić produkcji – mówi prezes. Proces odbudowy zakładu obejmuje także gruntowną dezynfekcję i mycie całej infrastruktury.

Czytaj też:
Nowotwór, pożar i powódź. Dramat pani Haliny z Głuchołazów. „Prosimy o pomoc”

Opracował:
Źródło: bankier.pl