– Polskie zdrowe zboże idzie na Zachód, a my jemy z niedozwolonymi środkami chemicznymi stosowanymi na Ukrainie. To jak ma się zielony ład do ukraińskiego zboża? Mamy się truć? – pyta w portalu cenyrolnicze.pl prezes Izby Rolniczej Województwa Łódzkiego, Bronisław Węglewski.
Zboże jest badane
Tym zarzutom jednoznacznie zaprzeczył w czwartek minister rolnictwa Henryk Kowalczyk, który był gościem Sygnałów Dnia w radiowej Jedynce. Jak mówi minister, ukraińskie zboże jest tak samo zdrowe, jak to produkowane w Polsce.
– Jakość zboża jest badana, więc to jest nieprawda. Sam produkt spełnia wszystkie normy jakościowe, ono jest takie samo dobre, jak polskie – powiedział Kowalczyk.
– Różnice są oczywiście w technologii produkcji rolnej, Polscy rolnicy muszą produkować zgodnie z wymaganiami ekologicznymi. Tam takich wymagań nie ma, więc stąd może różnica w cenach – dodał.
Cła na ukraińskie zboże
Rolnicy z Agrounii rozpoczęli we wtorek akcję protestacyjną przeciwko importowi ukraińskiego zboża do Polski. Ich zdaniem surowiec zza naszej wschodniej granicy rozlewa się po kraju i wypiera z rynku rodzimy produkt, bo jest tańsze. Rolnicy domagają się nałożenia na ukraińskie zboże ceł.
Minister Kowalczyk tłumaczy jedna, że to niemożliwe, bo wschodnia granica Polski to także zewnętrzna granica Unii Europejskiej i decyzja o tym, by nałożyć cła, musi być wspólna. Tak samo, jak wspólna była decyzja o tym, by cła zdjąć i rynek otworzyć.
– Polska jest zewnętrznym krajem unii europejskiej i to UE decyduje o nakładaniu ceł. A Unia podjęła decyzję, by pomagać Ukrainie – powiedział Kowalczyk. – Zboże z Ukrainy w znacznej większości jest eksportowane dalej, ale to nie znaczy, że w ogóle nie zostaje w Polsce. To jest wewnętrzny rynek Unii Europejskiej, nie można go ograniczać.
Czytaj też:
Miliard złotych na energię odnawialną. Skorzystają rolnicyCzytaj też:
„Rosyjskie” zboże trafiło do Afryki. Część pochodzi z Ukrainy. Zaskakująca decyzja Putina