Przyznał, że z jednej strony wznowienie protestów przez rolników go dziwi. – Z drugiej można to zrozumieć, bo przez ostatnie lata byliśmy kiwani przez władze – powiedział. Wiceminister zapewnił, że trzy postulaty, o których była mowa są wprowadzone w życie.
8 stycznia spotkanie z rolnikami w Warszawie
– Nie możemy dziś powiedzieć, że pieniądze już wypłacamy, bo czekamy jeszcze na dokument – wyjaśnił wiceminister. – To nie tylko od nas tylko zależy. 1 mld zł jest gotowy na dopłaty do kukurydzy, 150 mln jest przygotowane na kredyty gotówkowe – wyliczył.
Dodał, że resort rolnictwa zrobi wszystko, „aby rolnicy nie musieli stać na drodze”. 8 stycznia w Warszawie ma się odbyć poświęcone temu spotkanie.
– Chcę ten temat tak zrealizować, aby obie strony były szczęśliwe i zadowolone. Mamy niektóre z wydatków zapisane już w budżecie. Samorządy dostaną rekompensaty za podatek rolny – zadeklarował Kołodziejczak.
Rolnicy wznawiają protest. Kołodziejczak deklaruje „pełne poparcie”
Zapytany, dlaczego nie podpisano porozumienia z rolnikami przed świętami, wiceminister odpowiedział, że niektóre sprawy trzeba było dograć. – Chcemy się podpisać pod czymś czego będziemy pewni – przekazał Kołodziejczak. – Trzeba stworzyć takie formalne podstawy, aby dać bezpieczeństwo obu stronom – dodał.
W czwartek na przejściu granicznym w Medyce odbyła się konferencja protestujących rolników. Na czas świąt rozjechali się do domów, ale skoro ich postulaty nie zostały spełnione, wrócili na drogę. W ich przekonaniu nie doszło do żadnego wcześniejszego porozumienia z rządem. – To nie było porozumienie, tylko adnotacja przez pana ministra Czesława Siekierskiego – powiedział przedstawiciel demonstrantów Roman Kondrów.
Kołodziejczak: „Rolnictwo ukraińskie jest w stanie zdestabilizować produkcję w każdym państwie UE”
3 stycznia Kołodziejczak zapowiedział w RMF FM, że embargo na produkty rolne z Ukrainy „będzie trwało dopóki nie zostaną wypracowane strategiczne programy, które będą wprowadzały albo licencjonowanie produktów, które będą wpływały z Ukrainy do Polski albo kontyngenty, które będą to określały”.
– Jestem po rozmowie z dyrektorem departamentu rynków rolnych, jak przygotować się do rozwiązania długofalowego. Rozmawialiśmy o różnych rozwiązaniach obowiązujących w Unii Europejskiej. Niektórzy wprowadzają embargo na jeszcze większa liczbę produktów, a mowa tutaj o Rumunii czy o Słowacji. Musimy wiedzieć, że rolnictwo ukraińskie jest w stanie zdestabilizować produkcję żywności w każdym państwie UE. Jeżeli nam zależy na tym, żeby UE spełniała ten cel, do którego została powołana, czyli żeby żywność była tutaj produkowana w odpowiedniej ilości i sprzedawana w uczciwej cenie dla mieszkańców UE, to nie możemy sobie pozwolić na to, żeby rynek UE mocno otwierać na produkty z Ukrainy, m.in. na produkty zbożowe – przekonywał Kołodziejczak.
Czytaj też:
Michał Kołodziejczak: Musimy zabezpieczyć nasze interesy, tak jak zrobiły to NiemcyCzytaj też:
Protest na granicy. Ukraina nie spełni żądań polskich przewoźników