Jak informuje CNN, do katastrofy bombowca B-17 z czasów II wojny światowej, doszło podczas podejścia do próby lądowania na międzynarodowym lotnisku w Connecticut w Stanach Zjednoczonych. Informacje o rozwoju akcji ratunkowej przekazał James Rovella, komisarz Departamentu Służb Ratowniczych, podczas zorganizowanej w środę 2 października konferencji prasowej. Jak poinformowało CNN, na pokładzie maszyny znajdowało się trzynaście osób, 10 pasażerów i trzech członków załogi.
„Latająca forteca” i problemy techniczne
Problemy techniczne wystąpiły już kilka minut po starcie z lotniska Bradley. Bombowiec B-17 nie nabierał odpowiedniej wysokości. Piloci chcieli wrócić na pas startowy, lecz przy próbie podejścia do lądowania stracili panowanie nad maszyną. Samolot był nazywany „latającą fortecą”. Zdjęcia, na których widać czarny dym kłębiący się nad maszyną zostały opublikowane w mediach społecznościowych. Trwa dochodzenie w celu ustalenia wszelkich okoliczności zdarzenia. Świadek w rozmowie z NBC poinformował, że dźwięk, który wydawał jeden z silników mógł wskazywać na to, że działa w nieprawidłowy sposób.
Czytaj też:
USA nałożyły cła odwetowe na Unię Europejską. Powodem subwencje dla Airbusa