Do nietypowych scen doszło w poniedziałek wieczorem, a sprawę zrelacjonował nam pan Maciej, który był jednym z pasażerów feralnego składu. – Wsiadłem na stacji Jelenia Góra Cieplice. Do Janowic Wielkich jechaliśmy bez problemu. W Janowicach pociąg zatrzymał się normalnie przy peronie, nastąpiła wymiana pasażerska, po czym słychać było charakterystyczny dźwięk odhamowania składu [zwalniania hamulców przyp. red.], słychać wtedy przepływające powietrze przez układy pneumatyczne pociągu, ale nie ruszyliśmy – relacjonuje pan Mikołaj. Wtedy zaczęły się próby ponownego uruchomienia pojazdu.
Próbowali przepchnąć pociąg Kolei Dolnośląskich
W rozmowie z nami pan Mikołaj przyznaje, że siedział blisko czoła pociągu, dzięki czemu dobrze słyszał rozmowę kierownika z maszynistą. – Jeśli dobrze usłyszałem, maszynista był zdziwiony, bo mierniki pokazywały mu, że skład jest odhamowany, ale mimo to nie chciał ruszyć – przyznaje nasz rozmówca. Z relacji Pana mikołaja wynika, że maszynista próbował naprawić usterkę resetem elektroniki, niestety nie dało to efektu, a po kilkunastu minutach pojawił się pomysł, aby spróbować choć trochę przepchnąć pociąg. „Spróbuj wziąć kilku silnych chłopów i przepchnijcie, chociaż o 2 metry, może zaskoczy” miało paść w rozmowie maszynisty z kierownikiem pociągu.
Kierownik przeszedł się po pociągu i zebrał grupę kilkunastu chętnych, którzy wyszli na zewnątrz i próbowali przepchnąć pojazd. Pierwsza próba nie przyniosła efektów. W kolejnym kroku poproszono wszystkich pasażerów o opuszczenie pojazdu, a grupa ok. 15 mężczyzn ponownie podjęła próbę przepchnięcia pociągu. Ta również zakończyła się fiaskiem.
Ruszenie pociągu z miejsca nie było łatwym zadaniem. Jak przyznaje pan Mikołaj (miłośnik kolei) skład, który próbowała przepchnąć grupa pasażerów to elektryczny zespół trakcyjny Newag Impuls w wersji 3-członowej. Bez pasażerów waży około 110 ton.
Do Wrocławia dotarli z ponad 80-minutowym opóźnieniem
Próby ponownego uruchomienia pociągu trwały około godziny i zakończyły się fiaskiem. – Kierownik postanowił zabrać pasażerów następnym pociągiem Kolei Dolnośląskich do Wrocławia, który zdążył w tym czasie dojechać na stację – przekazał pan Mikołaj, który na stacji w Janowicach Wielkich spędził 66 minut. Do Wrocławia dotarł ostatecznie z 83-minutowym opóźnieniem, ponieważ pociąg, do którego się przesiadł, również się opóźnił.
Na stronie Portalu Pasażera znajduje się informacja, że pociąg po awarii w Janowicach Wielkich nie ruszył w dalszą trasę i został odwołany na odcinku od przystanku Marciszów do Wrocław Grabiszyn. Poprosiliśmy Koleje Dolnośląski o komentarz sprawy. Przewoźnik poinformował nas, że "obecnie są weryfikowane okoliczności zdarzenia". W środę otrzymaliśmy oświadczenie firmy.