„Zniszczenie An-225 było bolesnym ciosem nie tylko dla Antonowa, ale także dla lotnictwa całego świata” – powiedział w wywiadzie dla ukraińskiego Forbesa Wiktor Awdiejew, dyrektor zarządzający flotą Antonowa. Przyznał, że co prawda najwięcej mówiło się po zniszczeniu największego samolotu transportowego świata, ale firma poniosła również inne straty wskutek wielokrotnego bombardowania i walk na lotnisku w Hostomlu.
Niemal całkowicie zniszczone jest lotnisko, budynki biurowe, w których znajdowała się siedziba firmy, a także niemal cała flota samolotów transportowych, z których korzystała. Zbombardowane zostały m.in. An-74 i An-26, a kilka kolejnych jest mocno uszkodzonych. Firma szacuje, że na samą odbudowę lotniska, z którego operowała, potrzebne będzie około 500 milionów dolarów. Nie wliczono w to jednak odbudowy floty samolotów. Jest to jedno z najtrudniejszych zadań, które stoi przed nowym zarządem. Konieczne będzie nie tylko dokładne oszacowanie strat, ale także przygotowanie programu odbudowy potencjału firmy po wojnie.
Mrija zostanie odbudowana?
Nowy prezes Antonowa przyznaje, że prace nad odbudową Mriji już trwają. Firma nie chce słuchać argumentów o tym, że jest to działanie nieefektywne finansowo. Jak przyznaje prezes, tego typu projekty należy oceniać w zupełnie innych kategoriach, niż opłacalność. „Nowy An-225 będzie symbolem zwycięstwa i odbudowy potencjału ukraińskiego przemysłu lotniczego. Byłoby wspaniale, gdyby podczas jednej z uroczystości Święta Niepodległości przeleciał nad centralnymi ulicami Kijowa” – powiedział prezes.
Czytaj też:
„Piracki” film wywołał zamieszanie wokół An-225 „Mrija”. Antonow ucina spekulacje