Lista 100 najbogatszych Polaków od lat wzbudza duże zainteresowanie. Jakie zjawiska ekonomiczne stoją za sukcesem tych osób i firm?
Zdecydowanie przedsiębiorczość. W najczystszej postaci. Pomysły i, a może przede wszystkim, wytrwałość w ich realizacji. I to bez względu na to, czy patrzymy na nazwiska, do których przywykliśmy od lat 90., czy też na nowe osoby na liście. Patrząc na liczebności, widać, że łatwiej o sukces na rynkach (w branżach) wschodzących, ale znajdziemy przykłady, że innowacje można wprowadzać także na dojrzałych rynkach.
W zestawieniu znajdują się przedsiębiorcy, którzy osiągnęli sukces dzięki nowym technologiom, e-commerce czy sektorowi finansowemu. Czy to oznacza, że tradycyjne gałęzie gospodarki w Polsce mają coraz mniejsze szanse na dynamiczny rozwój?
Zdecydowanie nie. Zwyczajnie we wspomnianych branżach łatwiej osiągnąć korzyści skali, zresztą budowa tych przedsięwzięć od razu jest ukierunkowana na rynek globalny. Z pominięciem tradycyjnych etapów rozwoju, właściwych branżom tradycyjnym.
W kontekście pana doświadczenia w ocenie programów społeczno-gospodarczych, czy uważa pan, że państwo w odpowiedni sposób wspiera tworzenie warunków dla rozwoju firm, które mogłyby w przyszłości zasilić tę listę?
Tutaj moje poglądy są zdecydowanie konserwatywne. W ostatnich dekadach zbyt dużo uwagi poświęcamy aktywnej, bezpośredniej pomocy (szkoleniom, edukacji, nawet wsparciu kapitałowemu), najczęściej zupełnie nieskutecznej. A zbyt mało tradycyjnej roli państwa, dotyczącej stabilnego prawa i dobrej infrastruktury. I to nie dotyczy tylko Polski, ale całej UE. Produkcja masowa prawa w postaci norm związanych z ESG, ochroną danych osobowych, sztuczną inteligencją, ciągłe poszukiwanie i zmiany polityki podatkowej, niewydolne sądownictwo, polityka społeczna (lista jest długa) szkodzą przedsiębiorcom.
Oczywiście, są też pozytywy. Infrastruktura, szczególnie drogowa, uległa znacznej poprawie. Chociaż z perspektywy Nowego Sącza to brzmi nieco dziwnie.
Sukces dużych firm w dużej mierze zależy od zasobów ludzkich. Z perspektywy rektora uczelni, która kształci przyszłych menedżerów i specjalistów, jakie kwalifikacje i kompetencje są dziś najbardziej poszukiwane przez firmy z czołówki rankingu najbogatszych?
Nie sądzę, że te najważniejsze kompetencje jakoś szczególnie się zmieniły. Inicjatywa, zaangażowanie, otwartość i komunikatywność cały czas królują. Tych trudniej uczyć. Oczywiście, kompetencje techniczne, związane z danym zawodem, w połączeniu z odpowiednimi umiejętnościami cyfrowymi też są ważne. I łatwiejsze do wtłoczenia w ramy programów studiów.
Z pana doświadczenia wynika, że polityka regionalna i unijne fundusze rozwojowe mogą wspierać rozwój biznesu. Czy można powiedzieć, że któreś z majątków z listy 100 urosły dzięki skutecznemu wykorzystaniu środków publicznych?
Z mojego doświadczenia wynika, że mogą. Ale raczej tego nie robią. Powątpiewam w skuteczność polityki regionalnej w tym względzie. Jestem przekonany, że żaden z reprezentantów znajdujących się na liście nie doszedł do sukcesu dzięki wsparciu funduszy unijnych.
Co powiedziałby pan jako rektor uczelni biznesowej młodym ludziom, którzy dziś marzą o tym, by znaleźć się na podobnej liście za 20–30 lat? Jakie kompetencje będą kluczowe, by zbudować własne imperium biznesowe?
Trudno bawić się w proroka. Doradzić mógłbym tylko tyle, żeby od marzeń przejść do czynów. I przy tym nie wpaść w kierat uniemożliwiający krytyczną ocenę otoczenia, szans i zagrożeń, jakie nam podsuwa.
Wielu przedsiębiorców zaczynało od małych, rodzinnych firm. Czy sektor MŚP w Polsce ma dziś realną ścieżkę, by przejść do ligi największych graczy?
Cały czas ma. Jeżeli chce, a nie zawsze takie są cele przedsiębiorców. Należy jednak zaznaczyć, że uwarunkowania są odmienne od tych z początku lat 90. Wiele rynków uległo konsolidacji. Tam jest zdecydowanie trudniej urosnąć. Na szczęście (dla tych MŚP), technologia zmienia produkty i rynki, a to oznacza, że pojawiają się szanse na wzrost.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.