Od dziś w Londynie wprowadzona została strefa niemal zerowej emisji. Burmistrz Sadiq Khan zapowiedział, że jego celem jest przywrócenie centrum miasta pieszym. W nowej strefie nie będą powstawać nowe miejsca parkingowe, a wjazd pojazdów spalinowych zostanie ograniczony. Dobrym przykładem jest zaakceptowany ostatnio plan nowej wieży widokowej The Tulip. Architekci nie uwzględnili w projekcie ani jednego miejsca parkingowego dla samochodów. To kierunek, w którym muszą podążyć miasta, aby poradzić sobie ze zwiększającym się zanieczyszczeniem powietrza.
Nowe regulacje nie wynikają jednak wyłącznie z powodów środowiskowych. Mieszkańcy centrów miast zaczęli sami rezygnować z posiadania samochodów ze względu na rosnące koszty ich posiadania w mieście. Jak wynika z analiz rynku brytyjskiego, miejsce parkingowe przy domu w niektórych lokalizacjach to dodatkowy koszt nawet 400 tys. funtów. Płatne jest także poruszanie się w specjalnych strefach.
Czytaj też:
Ścieżka rowerowa na dachu szkoły. Unikalny projekt w Utrechcie
Zasada działania strefy
Aby wjechać do nowej londyńskiej strefy samochodem z silnikiem diesela, który jest starszy niż 4 lata, lub benzynowym zarejestrowanym przed 2005 rokiem, trzeba będzie wnieść dodatkową opłatę dzienną w wysokości 12,5 funta. Jeśli będziemy chcieli do niej wjechać pojazdem cięższym, czyli np. vanem, opłata wynosić będzie już 100 funtów za dzień. Ma to ograniczyć ruch samochodowy wewnątrz strefy do absolutnego minimum, a jednocześnie zachęcić do korzystania z bardziej ekologicznych silników.
Ulga dla mieszkańców
Z dodatkowych opłat zwolnieni są mieszkańcy. Władze Londynu dają im czas do 2021 na wymianę swoich samochodów na takie, które będą spełniać kryteria nowej strefy. Nowe rozporządzenie wprowadzające ekologiczną strefę zakłada również ograniczenie miejsc parkingowych w nowo budowanych apartamentowcach. Dotychczas było to jedno miejsce na rodzinę w centrum miasta oraz dwa miejsca na przedmieściach. Od dziś, mieszkańcom centrum nie będzie przysługiwało żadne gwarantowane miejsce, a poza centrum zostaną one ograniczone do 1,5 miejsca parkingowego na rodzinę.
Londyn a Warszawa
Czy podobne rozwiązania zostaną wprowadzone w Warszawie? Mimo głośnych protestów zwolenników samochodów w miastach, władze Warszawy małymi krokami przybliżają się do pomysłów znanych z bardziej rozwiniętych miast Europy. Pierwszym pozytywnym sygnałem jest ostatnie wycofanie się z chęci budowy nowych parkingów w centrum miasta.
Ilość samochodów w centrum Warszawy może się zmienić także w momencie, kiedy zmienią się ceny pozostawiania samochodów w Strefie Płatnego Parkowania. Nowe rozporządzenie pozwala samorządom na podniesienie kwot, które kierowcy muszą uiścić za pozostawienie swoich aut w centrum. Obecnie, jest to 30 zł za cały dzień parkowania, niebawem może być to nawet 90 zł. Kraków już powiększył strefę i podniósł kwotę za parkowanie, Warszawa na razie nie podjęła takiej decyzji.
Zmianę mentalności mieszkańców Warszawy można zaobserwować, chociażby poprzez obserwację ilości miejsc parkingowych w nowych inwestycjach. W Warsaw Spire całe piętro garażu podziemnego stoi puste. Właściciel budynku zastanawia się jak zagospodarować niewykorzystaną przestrzeń. W nowych wieżowcach poza miejscami parkingowymi powstają parkingi dla rowerów, a także szatnie i prysznice dla pracowników, aby zachęcić ich do przesiadki na dwa kółka.
Braki w infrastrukturze
Elementem, który nadal ogranicza podobne rozwiązania w Warszawie to niedostateczna infrastruktura rowerowa. W mieście powstaje za mało dróg dla rowerów, a te, które powstają, są często nieprzemyślane i generują problemy komunikacyjne. Często krzyżują się one z chodnikami lub wyznaczane są w niewłaściwych miejscach. Polscy samorządowcy nadal obawiają się reakcji kierowców na wyznaczanie pasów rowerowych na jezdniach, tak jak robi się to w większości miast na świecie. Na zmiany trzeba będzie więc jeszcze poczekać, ale trudno nie zauważyć, że nadchodzą one także do nas.