Pierwszy odcinek nowoczesnej trasy został uroczyście otwarty w pobliżu lotniska Sztokholm-Arlanda. Na ceremonii pojawił się m.in. minister infrastruktury Szwecji Tomas Eneroth. Cały pomysł opiera się na tym, aby elektryczne samochody nie musiały zjeżdżać na stacje w celu podładowania baterii, a zamiast tego mogły robić to „w drodze”, niejako przy okazji. Służyć temu ma specjalnie skonstruowany pas jezdni z wbudowaną szyną do ładowania pojazdów. Oczywiście muszą to być specjalnie skonstruowane wehikuły, dlatego na początku z wynalazku skorzysta jedynie ciężarówka firmy PostNord, dowożąca na lotnisko przesyłki z oddalonego o 12 kilometrów magazynu.
Pasy drogowe ładujące baterie pojazdów elektrycznych to dzieło wynalazcy Gunnara Asplunda. Na pomysł wpadł, porównując koszty samochodów z małymi akumulatorami oraz tych z większymi i znacznie droższymi. Uznał, że w Szwecji na jego rozwiązanie znajdzie się wielu chętnych, a w przyszłości projekt obejmie także mniejsze samochody. Pasy do ładowania mają 200 kW mocy, czyli dziesięć razy więcej niż typowe ładowarki w samochodach elektrycznych. Co prawda prędkość jest w tym przypadku ograniczona do 20 km/h, ale po przejechaniu dwóch kilometrów zyskuje się około 30 dodatkowych kilometrów do przejechania. Projekt eRoadArlanda ma ambicję pokryć swoimi szynami aż 20 tys. km dróg. Szacuje się, że koszt inwestycji wyniesie nawet 10 mld dol.
Czytaj też:
Największe w Europie Wschodniej targi elektroniki użytkowej Electronics Show 2018