Wykrywacz raka. Ten wynalazek będzie ratował życie

Wykrywacz raka. Ten wynalazek będzie ratował życie

Dodano:   /  Zmieniono: 
dr Jacek Stępień Materiały prasowe 
Lekarze, naukowcy i inżynierowie powinni podejmować studia MBA. Pomoże im to skomercjalizować i upowszechniać innowacyjne pomysły z korzyścią dla nich samych i dla społeczeństwa mówi dr Jacek Stępień, naukowiec i przedsiębiorca, współautor innowacyjnego polskiego wynalazku medycznego, który może ratować życie tysięcy kobiet rocznie.
W aktualnym (nr 3/2012) wydaniu magazynu 'Bloomberg Businessweek Polska' przedstawiamy sylwetkę dr. Jacka Stępnia, współzałożyciela firmy Braster, która opracowała innowacyjny poręczny tester termograficzny do wczesnego i bezinwazyjnego wykrywania raka piersi u kobiet. Zgodnie z zapowiedzią publikujemy obszerniejszą rozmowę z wynalazcą.

Piotr Dziadosz: Wasz tester wykorzystuje technologię termograficzną. Jak to działa?

Dr Jacek Stępień: Tester jest małym mobilnym urządzeniem wielorazowego użytku do samodzielnego badania piersi. Kobieta przykłada urządzenie do piersi, a kolory na matrycy informują o ewentualnych anomaliach. Gdy na powierzchni urządzenia pokażą się zogniskowane niebieskie lub czerwone plamki, oznacza to dysfunkcje ? torbiele lub komórki nowotworowe.

Takie urządzenie jest potrzebne?

Rak piersi to najpowszechniejszy rodzaj nowotworu u kobiet. Co roku w Polsce zapada na niego 13 tys. kobiet, z czego 38 proc. to przypadki śmiertelne. A ten rak jest chorobą w pełni uleczalną, jeżeli zdiagnozuje się go odpowiednio wcześnie. Nasz tester może ratować życie.

W obecnej profilaktyce widzi Pan luki?

Komisja Europejska zaleca badania diagnostyczne w odstępach 24-, 36-miesięcznych. Tymczasem nowotwór złośliwy w sześć miesięcy przechodzi z fazy ograniczonej do stadium z przerzutami. Powstaje więc tzw. luka diagnostyczna. Żeby ją wypełnić, lekarze zalecają pacjentkom własne badania palpacyjne. Mają one jednak istotne wady. Pozwalają wyczuć jedynie anatomiczne zmiany piersi, czyli w praktyce ? guza już w zaawansowanym stadium nowotworowym. Termografia wykorzystuje to, że komórki nowotworowe mają podwyższony metabolizm, co skutkuje ich wyższą temperaturą na tle zdrowej tkanki. Te anomalie termiczne mogą być, mówiąc w uproszczeniu, zimniejsze lub cieplejsze. Istotną różnicą jest już 0,7 st. C. Co najważniejsze, termografia alarmuje o nieprawidłowościach jeszcze w fazie przedinwazyjnej.

Test termograficzny jest skuteczniejszy od mammografii?

Sam test ma czułość około 90 proc. Nie jest on jednak konkurencją dla klasycznych profilaktycznych badań, takich jak mammografia czy ultrasonografia, lecz je uzupełnia. Może zasygnalizować kobietom, że powinny poddać się dodatkowym badaniom. Dla kobiet genetycznie podatnych na chorobę nowotworową piersi ta metoda stanowi alternatywę dla częstych badań rentgenowskich skutkujących szkodliwym napromieniowaniem. Grupą docelową są też kobiety poniżej 40. roku życia. W młodym wieku występują bardziej agresywne odmiany raka, a badania profilaktyczne są rzadkością. Test jest tak prosty, że nie wymaga fachowej asysty medycznej. To badanie powinno wejść kobietom w nawyk niczym mycie zębów. Gdy wszystkie powyższe metody zostaną użyte w stosownej kolejności, skuteczność wykrywania raka piersi wzrasta do 99 proc.

Jakie były początki waszej spółki Braster?

Nazwa pochodzi od angielskich słów breast tester, czyli tester piersi. To inicjatywa pięciu naukowców pod moim przewodnictwem oraz dr. Henryka Jaremka. Interesowaliśmy się termografią od dawna. Przy okazji pewnego projektu dotyczącego kremu do rąk wpadliśmy na pomysł wykorzystania tej technologii w profilaktyce onkologicznej. W 2008 r. złożyliśmy wniosek do Państwowej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości o unijne dofinansowanie z programu 'Innowacyjna Gospodarka'. Otrzymaliśmy grant w wysokości 2,2 mln zł na badania przemysłowe i wdrożenie.

To wystarczyło na pokrycie kosztów badań?

Projekty medyczne, szczególnie te innowacyjne, są bardzo kosztowne. Szybko zaczęliśmy więc szukać partnera inwestycyjnego. Ale żaden fundusz venture capital w Polsce nie był nami zainteresowany.

Dlaczego?

Wynikało to z trudności wyceny naszego kapitału intelektualnego, wiedzy, rozwiązań technologicznych i badań ? czyli tego, co stanowi rdzeń innowacyjnych projektów. Ostatecznie nasz pomysł wsparła spółka DGA kwotą 750 tys. zł w zamian za 48 proc. udziałów.

Na jakim etapie są prace nad wprowadzeniem tego urządzenia na rynek?

W październiku 2010 r. tester termograficzny został oficjalnie zarejestrowany jako wyrób medyczny, co umożliwia wprowadzenie go do obrotu. Zgłosiliśmy już dwa wnioski patentowe. Teraz przygotowujemy się do debiutu na rynku New Connect, co być może nastąpi jeszcze w I kwartale. Kapitał pozyskany poprzez tzw. emisję prywatną wykorzystamy na budowę nowego zakładu, uruchomienie produkcji i już w przyszłym roku chcemy zaoferować nasz tester na rynku.  W przyszłości myślimy też o koncepcji tzw. mammobusów jeżdżących po Polsce i oferujących kobietom kompleksowe badania diagnostyczne. Takie busy były już stosowane we Francji i w USA. Myślimy o rozwoju metody termografii i ściślejszym połączeniu jej z innymi technikami stosowanymi w klinikach, dlatego chcielibyśmy stworzyć centrum termografii medycznej stanowiące zaplecze szkoleniowe dla lekarzy i diagnostów.

Są już konkretne plany dystrybucji tego wynalazku?

Zamierzamy oprzeć ją na sieci aptek i placówek medycznych. Bardzo istotne jest, aby farmaceuci znali nasz produkt i mogli o nim opowiedzieć klientkom. Dlatego rok 2013 poświęcimy na projekty edukacyjne i naukowe, organizację konferencji i szkoleń. Cena testera będzie porównywalna z kosztem dobrych kosmetyków. Nie powinna być zatem barierą.

Jakie największe bariery dla rozwoju innowacyjnych projektów naukowo-biznesowych widzi Pan w Polsce?

Gospodarczo Polska nadal wydaje się opierać na rolnictwie i handlu. Produkcja i nowe technologie nie są polskim atutem. Ale innowacyjność to jedyne światełko w tunelu dla małych firm, które nie chcą być zdominowane przez duże koncerny. Barierą dla projektów takich jak nasz jest kwestia dofinansowania fazy badań i wdrożenia technologii. W uproszczeniu wygląda to tak, że badania są dofinansowywane przez instytucje grantowe w 70 proc. Ale już prace nad wdrożeniem ich wyników i budową prototypu ? tylko do 45 proc. wartości inwestycji. To za mało, zwłaszcza że wdrożenie jest obciążone znacznie większym ryzykiem niż prace badawcze. W efekcie innowacyjne koncepcje powstają, lecz są potem odkładane do szuflady.

Jako naukowiec ma Pan już doświadczenie biznesowe i dyplom MBA z International Business School. To pomogło w rozwoju Brastera?

Do biznesu są potrzebne inne umiejętności niż do badań naukowych. Jestem gorącym zwolennikiem podejmowania studiów MBA przez lekarzy, naukowców i inżynierów. Pomoże to im skomercjalizować, a zarazem upowszechniać ich innowacyjne pomysły z korzyścią dla społeczeństwa.  W naszej firmie struktury naukowe i biznesowe przenikają się. Sprawne metody komunikacji i dobrze pomyślany marketing są teraz kluczowe, aby naszą wiedzę o termografii i ciekłych kryształach przełożyć na zrozumiały język trafiający do odbiorców naszego produktu.