80 proc. popularnych aplikacji szpieguje wasze rozmowy. Ekspert podaje przykłady

80 proc. popularnych aplikacji szpieguje wasze rozmowy. Ekspert podaje przykłady

Uwaga na próby oszustwa (zdjęcie poglądowe)
Uwaga na próby oszustwa (zdjęcie poglądowe) Źródło: Fotolia / FunnyLemon
W 2023 roku Polacy bezrefleksyjnie podają aplikacjom swojego maila lub numer telefonu. Nie myślimy już nawet o ogromie danych, jakie codziennie przekazujemy firmom. A gdy smartfon podsłuchuje nas mikrofonem – wpadamy w panikę. Specjalista ds. bezpieczeństwa tłumaczy, czy jest się czego bać.

Tak, aplikacje nas podsłuchują i najpewniej powinniśmy uważać na to, co mówimy w okolicy swojego telefonu. Często jednak na „szpiegowanie” zgadzamy się sami i wtedy proceder praktycznie wszystkich dużych firm technologicznych zmienia się w „gromadzenie danych”.

W naszej serii dotyczącej szpiegujących smartfonów najpierw zasięgnęliśmy opinii naukowca i profesora ALK, specjalizującego się w bezpieczeństwie w sieci. Teraz sięgnęliśmy po opinię komercyjnego specjalisty, który na co dzień zajmuje się wykrywaniem ataków hakerskich czy incydentów cyberbezpieczeństwa.

Na palące pytania odpowiada Wojciech Głażewski, dyrektor generalny firmy Check Point Software Technologies Polska.

Krzysztof Sobiepan, Wprost.pl: Czy w 2023 roku internauci przejmują się jeszcze tym, że firmy drobiazgowo zbierają o nich dane?

Wojciech Głażewski, CPST Polska: Wydaje się, że coraz mniej użytkowników jest przerażonych ilością informacji, jakie zbierają niektóre aplikacje. Niedawne badania pokazują, że 60 proc. najczęściej używanych aplikacji mobilnych na świecie przechowuje informacje z prywatnych rozmów użytkowników, a 80 proc. zbiera dane o wysyłanych lub odbieranych wiadomościach.

Co więcej, wszystkie aplikacje gromadzą podstawowe informacje o użytkownikach, takie jak numery telefonów i adresy e-mail. A do tego, że udostępniamy nasze numery i adresy mailowe, chyba wszyscy już się przyzwyczaili.

Nie wszyscy jednak wiedzą, że aplikacje przechowują również pliki cookies, które zawierają wgląd w nasze „internetowe zwyczaje i zachowania”.

Skoro oddawanie prywatnych danych weszło nam już w krew, to czemu tak boimy się innych form „legalnego szpiegowania”? Asystent Google ciągle podsłuchuje nas mikrofonem i dla niektórych jest to absolutny dealbreaker.

To, że asystenci głosowi nas „podsłuchują”, wydaje się logiczne. Po to ich mamy (o ile świadomie o tym decydujemy), by w każdej chwili byli w gotowości. Któż się jednak nie zdziwił, gdy na jednym z mediów społecznościowych wyskoczyła nam reklama, dajmy na to, środka rozwiązującego problem, o którym pisaliśmy ze znajomym?

Albo więcej – zaledwie kilkanaście minut wcześniej rozmawialiśmy o produkcie z partnerem lub partnerką. Nasłuchiwanie aktywności przez popularne komunikatory lub media społecznościowe z perspektywy użytkownika jest wątpliwe i wkracza już w naszą sferę prywatności.

A co z aplikacjami przejmującymi naszą kamerę? Użytkownicy smartfonów równie mocno boją się wycieku ich zdjęć.

Niedawno wykryto lukę w zabezpieczeniach niektórych aplikacji aparatów, tworzonych przez producentów urządzeń z systemem Android. Luka ta pozwoliła naukowcom stworzyć aplikację, która może przechwytywać i zbierać zdjęcia z telefonu bez zgody właściciela. Ta jedna luka mogła dotknąć setki milionów ludzi. Na szczęście naprawiono ten błąd.

Czy po zrobieniu zdjęcia aplikacją Instagrama, nagrania wideo TikTokiem – firmy te będą to widzieć i wykorzystywać do własnych celów? Szpiegować nas w ten sposób?