W środę 29 maja, podczas publicznego przedstawienia swojego pozwu, Australijska Komisja Konkurencji i Konsumentów (ACCC) zarzuciła Sony Europe, oddziałowi japońskiej Sony Corp, naruszenie krajowego prawa konsumenckiego. Firma w kontakcie z klientami twierdziła, że nie ma obowiązku zwracania pieniędzy za wadliwe gry ściągnięte przez internet z jej sklepu, ani kupione w wersji fizycznej, jeżeli upłynęło 14 dni od zakupu.
Sony Europe informowała też nabywców gier, że nie zwraca pieniędzy, jeżeli wydawca gry, będący osobnym podmiotem, nie potwierdzi wady produktu, której nie da się naprawić. Dodatkowo, kiedy Sony godziło się na zwrot pieniędzy, przyznawało wyłącznie kupony do wydania w swoim sklepie zamiast gotówki.
Sims: Sony podawało mylące informacje
„Sony Europe podawało swoim klientom nieprawdziwe, mylące informacje co do ich praw w odniesieniu do gier sprzedawanych przez sklep PlayStation” – podsumowywał w oświadczeniu szef ACCC Rod Sims. „Gwarancja konsumencka nie wygasa w momencie, w którym cyfrowa kopia produktu zostaje pobrana na dysk, tak jak twierdziło Sony Europe, a zwrot musi następować w identycznej formie, jak zapłata, chyba że konsument wybierze kupony do wydania w sklepie” – dodawał.
„Chcielibyśmy, ale nie możemy”
ACCC nie sprecyzowała, jakie szkody wyrządziło działanie skarżonej w pozwie firmy. Zwracała jedynie uwagę, że Sony wprowadzało „praktyczne przeszkody, mające uniemożliwić australijskim użytkownikom domaganie się zwrotu środków” i odsyłało ich do wydawców gier. W sprawie z października 2017 roku firma odpowiedziała użytkownikowi, że „nie może dokonać zwrotu”.
„Nie dlatego, że nie chcemy. Nie możemy. Tylko wydawca może dać nam pozwolenie na zwrot pieniędzy, kiedy gra zostanie już ściągnięta” – brzmiało oficjalne wytłumaczenie. W innej sprawie z tego samego miesiąca firma nie chciała zwrócić pieniędzy za grę „Hitman”. „To właściwie nie jest gra. To licencja na grę, a my kupujemy ją od wydawcy” – miał przeczytać w oficjalnej odpowiedzi niezadowolony klient.
Czytaj też:
Huawei o amerykańskiej decyzji: To zaszkodzi miliardom konsumentów