„Cyberpunk 2077” najlepszą grą 2021? Subiektywny Top 5 gier minionego roku [Gra 30+]

„Cyberpunk 2077” najlepszą grą 2021? Subiektywny Top 5 gier minionego roku [Gra 30+]

Cyberpunk 2077 grą roku 2021?
Cyberpunk 2077 grą roku 2021? Źródło:Materiały prasowe
Czy „Cyberpunka 2077” można uznać za grę 2021 roku, jeśli wyszedł niecałe dwa tygodnie przed końcem 2020? Czy można go umieścić w Top 5 jeśli przez ilość błędów gra została wycofana ze sklepu PlayStation Store? Można, jeśli jest to subiektywny Top 5.

Subiektywne listy mają to do siebie, że tylko od ich autorów zależy, co na nich umieszczą. A ta właśnie taka jest. Oto pięć najlepszych gier roku 2021 według autora cyklu [Gra 30+].

1. „Cyberpunk 2077”

Tak, gra ukazała się w 2020 roku. Tak gra miała tyle błędów, że należy mówić o ilości (niepoliczalne) niż liczbie (policzalne) błędów. Jednak, o ile ktoś nie zarwał świąteczno-noworocznego tygodnia na granie, to można powiedzieć, że „Cyberpunk 2077” był bardziej grą 2021 roku niż wcześniejszego. Błędów oczywiście nie można zapomnieć CD Projektowi, ale jeśli ktoś grał na komputerze, nie na konsoli, to większości z nich nie doświadczył.

Przy całej krytyce „Cyberpunka 2077” warto zwrócić uwagę, że jest to prawdopodobniej największa i najbardziej rozbudowana gra tzw. story driven, czyli gdzie główną rolę gra fabuła w historii gier wideo. I chociaż najpopularniejsze i najlepiej zarabiające to dziś gry sieciowe, to cały czas istnieje ogromna grupa graczy, którzy preferują tytuły single player właśnie z rozbudową fabułą. Dlatego „Cyberpunk 2077” jest nie tylko jedną z najlepszych gier 2021 roku, ale jedną z najlepszych w historii. PS. braku pościgów policyjnych nadal nie wybaczam, jakkolwiek Paweł Sasko by tego nie tłumaczył.

2. „It Takes Two”

„It Takes Two” zasłużenie zdobyło tytuł gry roku. Jest to tytuł obowiązkowy dla każdego, kto chciałby wciągnąć swoją drugą połówkę, dziecko, współlokatora albo znajomego do świata gier. Twórcy absolutnie perfekcyjnie wykonali postawione sobie zadanie reanimowania umierającego gatunku couch co-op, czyli gier dla dwóch graczy grających obok siebie na jednym telewizorze.

„It Takes Two” wznosi się na wyżyny w każdym aspekcie: desingu poziomów i postaci, dźwięku, muzyki i przede wszystkim rozgrywki. Twórcom udała się trudna sztuka zaprojektowania rozgrywki w ten sposób, że jest jednocześnie wymagająca, ale nie trudna. Na tyle prosta, że osoby bez doświadczenia w grach sobie poradzą, ale nie prostacka. Na pochwałę zasługuje też miks różnych systemów rozgrywki czerpiący z historii gier komputerowych.

3. „Valheim”

Zastanawiając się, co podobało mi się w „Valheim” na tyle, że gra wciągnęła mnie na długie godziny, mam problem, żeby sformułować to w miarę jasno. Jeśli popatrzeć na grę z zewnątrz, bez emocji, to jest to najzwyklejszy survivial/builder, w którym istotną częścią rozgrywki jest znienawidzony przez autora grind, czyli mozolne powtarzanie tych samych czynności, aby „przejść dalej”.

Chociaż nie jestem zwolennikiem tego typu gier, to „Valheim” mnie zachwycił. Może sprawił to klimat gry, chociaż prosta grafika i generowane proceduralnie poziomy nie powalają na kolana, zwłaszcza biorąc pod uwagę inne gry na rynku z otwartymi światami. Może, paradoksalnie, były wymagania, które gra narzuca na gracza. Bo chociaż nie jest przesadnie trudna, to wymaga myślenia i przygotowania do podboju wirtualnego świata wikingów. Nieprzygotowany gracz szybko się zorientuje, że wypuszczanie się w daleką podróż skończy się dla niego śmiercią i utratą mozolnie kompletowanego ekwipunku.

4. „Chivalry II”

Utnij wrogowi łeb dwuręcznym mieczem, podnieś go z ziemi i ciśnij w następnego wroga. „Chivalry II”, czyli średniowieczna, rycerska bijatyka budzi we mnie coś z dzieciaka, który w wieku 10 lat po raz pierwszy usiadł do gry wideo i posiekał wroga laserami. Tak jest to infantylne i dziecinne, ale jednocześnie daje pierwotną radość z grania, jakiej dawno już nie czułem.

Oprócz dostarczania radości twórcy „Chivlary II” skutecznie dopracowali system walki i wieloosobową rozgrywkę, w której gracze walczą ze sobą na miecze i inne średniowieczne bronie. Nie jest to wcale łatwe zadanie i tylko nieliczni się jego podejmują. Na krótkiej liście tym, którym się udało, można znaleźć jeszcze „Mordhau” i „For Honor”. Drugi z tytułów jednak zbyt przypomina klasyczną bijatykę z setką ciosów, których trzeba się dobrze nauczyć, aby mieć szanse. Pierwszy też jest niezły, ale jednak nie daje takiej radości i satysfakcji, jak „Chivlary II”.

5. „Sniper Ghost Warrior Contrats 2”

Ostatnia pozycja może być równie kontrowersyjna, jak pierwsza, i chętnie poczytam w komentarzach, dlaczego nie mam racji, umieszczając obie te gry na liście. „Sniper Ghost Warrior 2” nie jest grą przełomową ani wybitną. Nie wprowadza nowych standardów w branży ani nie wyłamuje się z trendów. Twórcy z polskiego studia CI Games nie wymyślili koła na nowo, oni natomiast zrobili najbardziej okrągłe koło, jakie potrafili. Wzięli wielokrotnie sprawdzony rodzaj gry i zrobili go po swojemu, prawie że idealnie.

Rezultatem jest gra, z satysfakcjonującym systemem strzelania snajperskiego (nic lepszego niż head z 1200 metrów) i wymagającą mechaniką planowania i skradania. W pewnym sensie „Sniper Ghost Warrior 2” przypomina mi serię „Commandos” z przełomu wieków, gdzie każda akcja i każdy strzał musiała być oddany w idealnym momencie. Często sprowadzało się do tego, że pojedynczą planszę trzeba było przechodzić kilkanaście albo i kilkadziesiąt razy, ale nie odbierało to satysfakcji. Zdecydowanie nie jest to gra dla wszystkich, wymaga cierpliwości i dla niektórych będzie po prostu nudna. Autor nie zalicza się jednak do niektórych.

Wielcy nieobecni

Na powyższej liście brakuje wielu tytułów, które mogłyby się na niej znaleźć. Może ich brakować z dwóch powodów. 1. Autor nie miał czasu lub okazji w nie zagrać. 2. Autor w nie zagrał i uważa, że nie zasługują na wyróżnienie. Takim grami są np. „Age of Empires IV” i „Deathloop”, które są wychwalane przez branże i recenzentów. Gry te jednak nie wnoszą nic nowego, są powtarzalne i wręcz nudne, a jeśli wszyscy je chwalą, to nie pozostaje mi nic innego jak stwierdzić, że wszyscy po prostu się mylą.

Czytaj też:
Cyberpunk 2077. Rok po premierze uświadomiłem sobie, co jest największym problemem gry [Gra 30+]

Źródło: WPROST.pl