Po Google’u, Go Daddy, amerykański rejestrator domen zamierza zrezygnować z działalności na chińskim rynku. Firma już zaprzestała rejestrowania nowych domen, bo jak twierdzi chińskie władze zażądały od niej udostępnienia dodatkowych danych o klientach. Chiny zaprzeczają.
Wymagania chińskich władz zaczęły doskwierać także firmie Go Daddy, która oprócz rejestracji domen prowadzi też usługi hostingu.
Jak twierdzi Go Daddy, urząd nadzorujący rejestrację domen w Chinach (CNNIC) zażądał w lutym zbierania dodatkowych osób, które rejestrowały domeny (wcześniej były to m.in. nazwisko, adres, telefon).
Jak donosi agencja AFP, te dodatkowe dane to: kolorowe zdjęcia klientów, podpisane formularze rejestracji oraz numery z chińskiego rejestru firm. Przedstawiciele Go Daddy uważają, że to stawiałoby ich w pozycji agenta chińskiego rządu. Obawiają się też o bezpieczeństwo klientów. Również Go Daddy jest przekonana, że byłą obiektem grudniowego cyberataku, podobnie jak ok. 30 innych firm, w tym Gogle.
Agencja Associates Press twierdzi też, że Go Daddy to nie jedyny rejestrator, który może opuścić chiński rynek.
Wszystko zaczęło się od największej wyszukiwarki internetowej Google, wcześniej oskarżanej o cenzurowanie chińskiego internetu zgodnie z wymaganiami tamtejszych władz. W końcu Google się zbuntował i ogłosił, że zaprzestaje cenzury. Oznajmił też, że wycofuje się z Państwa Środka, a wszyscy użytkownicy, którzy korzystają z witryny Google.cn będą kierowani do Google.com.hk.
em, DI.com
Jak twierdzi Go Daddy, urząd nadzorujący rejestrację domen w Chinach (CNNIC) zażądał w lutym zbierania dodatkowych osób, które rejestrowały domeny (wcześniej były to m.in. nazwisko, adres, telefon).
Jak donosi agencja AFP, te dodatkowe dane to: kolorowe zdjęcia klientów, podpisane formularze rejestracji oraz numery z chińskiego rejestru firm. Przedstawiciele Go Daddy uważają, że to stawiałoby ich w pozycji agenta chińskiego rządu. Obawiają się też o bezpieczeństwo klientów. Również Go Daddy jest przekonana, że byłą obiektem grudniowego cyberataku, podobnie jak ok. 30 innych firm, w tym Gogle.
Agencja Associates Press twierdzi też, że Go Daddy to nie jedyny rejestrator, który może opuścić chiński rynek.
Wszystko zaczęło się od największej wyszukiwarki internetowej Google, wcześniej oskarżanej o cenzurowanie chińskiego internetu zgodnie z wymaganiami tamtejszych władz. W końcu Google się zbuntował i ogłosił, że zaprzestaje cenzury. Oznajmił też, że wycofuje się z Państwa Środka, a wszyscy użytkownicy, którzy korzystają z witryny Google.cn będą kierowani do Google.com.hk.
em, DI.com